31 sierpnia 2009

Oui

Tak, pragnę
Tak, czekam
Tak, tworzę
Tak, jestem
Tak, milczę
Tak, słucham
Tak, istnieję
Tak, kocham
Tak, żyję
Tak, ...

30 sierpnia 2009

Pakiet lustrzany

Od lat twierdzę, że miłość nie jest małostkowym, szalonym uczuciem. Od lat doświadczam, że to jest jak powietrze - byt wszechogarniający, którego wartość zaczynamy określać wówczas dopiero gdy doświadczamy jego brak. Codziennie jednak poszerzamy dziórę ozonową przez nasze wygodnictwo i zaniedbanie.

I choć pewnie nigdy miłość nie stanie się celem dla większości z nas. Choć prawdopodobnie ci, któzy uznają miłość jako swój główny, życiowy cel określeni są mianem idiotów. Chociaż prawdopodobnie odkładamy kwestię miłości na później jak życie i śmierć, jak przyjaźń i dobro, to ona niezmiennie pozostanie dla nas najważniejszym powodem, dla którego warto żyć. To prawdopodobnie do niej tęsknimy i jej pragniemy gdy czujemy się niezrozumieni i odrzuceni. O niej marzymy w młodzieńczych latach, a pocztówki z zakochanymi nie są dla nas powodem do seksistowskich zachowań tylko do rozmyślania o doskonałej, czułej, pełnej ciepła relacji dwóch osób, które za sobą pójdą w ogień. To właśnie jej nam brakuje w codzienności i prawdopodobnie przez niepoważne jej traktowanie sami sprawiamy, że nasza codzienność staje się szara i bezduszna.

Jesteśmy zwyczajni. Jesteśmy niedoskonali. Jesteśmy zatroskani. Mamy dobre serca i piękne wnętrza. Nosimy w sobie pragnienie szczęścia i miłości. Nie chcemy być samotnymi okrętami. Często jesteśmy wrażliwi, bojaźliwi, z różnych powodów nie dostosowani do zasad jakie dla uporzadkowania społeczeńśtwa - sami wymyśliliśmy i uznaliśmy za słuszne. Czasem więcej jest w nas prostoty, czasem zaś ułudy. Każdy choć tak podobny - jest zupełnie inny. A genotyp wcale nie określa kim się staniemy mając lat 15, 20, 30 czy więcej.

W tej bezkresnej różnorodności chcemy się odaleźć.


Uroda, barwa głosu, gest, i wszelkie inne przymioty zatrzymują na sobie uwagę potencjalnych partnerów. Ulegamy często fascynacji. To dobrze. Tym sposobem dane nam jest poznać nie tylko tychże partnerów ale przede wszystkim samych siebie. A każdy kolejny krok stawiany przez nas, każda relacja międzyludzka, ryzyko jakie podejmujemy - uczy nas tego co jest dla nas ważne, czego pragniemy, kim jesteśmy, na co możemy "przymknąć" oko, a co jest dla nas niepodważalnym, życiowym priorytetem.

A każdy przechodzień - jest naszym odbiciem.

Nigdy, nikogo nie spotykamy przypadkowo. Sami bowiem decydujemy kogo i w jakim stopniu chcemy poznać. I wcale nie twierdzę, że czynimy to świadomie. Często lata dojrzewania, kształtowania; gdy konwenanse, zasady, społeczeństwo, rodzina, bezsilność codzienności zabijają w nas nas samych - gubimy po drodze informację - kim jesteśmy - sami wówczas nie potrafimy dokonywać świadomych wyborów. Może właśnie jedyną wówczas drogą jest wkraczanie w kolejne relacje podejmując ryzyko po to by zacząć poznawać siebie? Może to jest jedyna droga do odarcia się ze społecznych skorup, z ogólnie przyjętych zasad, które mają jedynie pomagać wspólnie funkcjonować, a nie nakładać na nasze jakże barwne osobowości kajdany zależności. Może drugi człowiek nie jest tym co mamy zmieniać, dopasowywać, ale tym co mamy odkryć w sobie dzięki niemu?

Tak często tracimy wiarę w ludzi, w sens życia, miłości właśnie dlatego, że zostaliśmy poranieni przez ludzką niedoskonałość. Czemu jednak oczekujemy doskonałości? Czemu otwarci jesteśmy na przyjmowanie dobra, łagodności, oddania, a tak trudno nam przyjąć odejście, zdradę, nieprzewidziane słowo? To także jest dar. Trudny i niechciany, lecz dar, który z brzydkiego kaczątka może się w naszych sercach i rozumach przeistoczyć w pięknego łabędzia.

Obserwując każdego dnia Przechodniów mojego życia widzę jak łatwo cierpią na niedoskonałość swoich bliskich i jak bardzo chcą ich zmieniać, dostosować do siebie. A przecież taka postawa wyklucza wolność drugiej osoby, świadczy o braku akceptacji z naszej strony. A czy miłość bez wolności i akceptacji w ogóle istnieje?
Czyż zatem naszym zadaniem nie jest przemiana nas samych w ramach naszej, indywidualnej, od nikogo nie zależnej wolności? Czyż nie osiągniemy pełni szczęścia właśnie w chwili gdy bezgranicznie akceptując siebie - zaczynamy przemieniać w sobie cierpienie zadane przez kogoś nam bliskiego w piękny kwiat miłości? Czyż nie tym właśnie jest miłość? Pokonaniem niedoskonałości i akceptacją w zupełnej wolności?

Kim jest zatem mój lustrzany pakiet?
Ten, który będąc mi odbiciem - będzie mi towarzyszem na drodze MIŁOŚCI?
Kim jest Twój pakiet?

........istniejesz!..........

Chodź
Nie uciekaj przed dobrem
Zło jest wokół i tak zbyt widoczne
Cisza
Zmrok i światło


http://www.youtube.com/watch?v=SwT5LXAnfTo&NR=1


Szept ogarnął Ciebie i mnie. Ciszą już nie jesteś. Niebytem być - bez szans. Ty istniejesz w sobie, we mnie, w nas. Istniejesz. Tym samych oddychając powietrzem, tym samym cierpieniem czując. Tym samym szczęściem...
Na drodze z zakrętami pojawiają się chwile wytchnienia. Cisza nocy, radość poranka, smak blasku słońca i kropel deszczu. Na tej drodze doświadczając ran i odkrywając piękno istnień wokół - Ty jesteś Twórcą własnego istnienia. To Twoje oczy otwierają się nocą lub dniem. To one wpatrują się w tęcze albo przydrożne krzyże. To Ty decydujesz w jaką stronę skręcisz. Nawet jeśli nie znasz żadnej z dróg na rozdrożu. Ty decydujesz o tym czy wyruszysz o świcie czy zmroku. Ty wreszcie zadecydujesz czy wolisz kroczyć sam czy z kimś. Bo każda z tych możliwości jest ryzykiem.

Wciąż za mało w nas miłości. Za mało w nas pewności, że nie musimy być produktem bo będąc osobą - nasza wartość jest ponad wszystko bezcenna. Wciąż brak nam czasu na istnienie. Wciąż za mało w nas akceptacji, ciepła i czułości. Wciąż kroczymy tam gdzie szybciej, gdzie łatwiej, gdzie bardziej zabawnie. Tracąc tym samym obraz świata prawdziwego. Tracąc przez to zgodę na ten właśnie świat.
Wszelki intelekt, wszelka wiedza, wszelkie wytwory ludzkiego działania są samotne i puste gdy brak im miłości.


http://www.youtube.com/watch?v=nTL7aMotVo0

Mogę?

Kiedy dotykam wspomnień - doświadczam siebie na nowo. Im więcej barw życia dostrzegam, tym barwniej maluje się moje życie. Fotografie nabierają odcieni, teraźniejszość kolorytu, mój blask coraz pełniejszy, moje decyzje - bardziej odważne.

Dotykam te chwile, które mają w sobie łzę. Biorę dłoń w dłoń po to by ciepłem ogarnąć łzy, ogrzać je i przemienić w tęczę doznań.
Słucham słów, pragnień, niepewności. Biorę je do serca delikatnie, tak by nie zatracić ani jednej z nich.
Zamykam oczy. Idę przed siebie prowadzona przeczuciem. Skomlę czasem, a czasem oddaję się rozkoszy. Oddycham lekko choć czasem nie łapię oddechu. Jestem tu miłością by być nią dla tego komu brak jej. Jestem.

Kiedy nastała ta chwila - zaniemówiła. Normalność spotkania pozwoliła jej być sobą. Ciepło ramienia dodało odwagi. Szał okiełznany rozumem. Dacyzji nie żal. Piękno.
Krok. Jeden krok. Drugi krok. Kolejny krok by zaufać. Szeptem mówić słowa zbyt niewinne by głośno rzucać je na krawężniki ocen. Kolejne bycie. Kolejne odejście. Bycie przechodniem nie jest łatwe, lecz piękne.

Kolejne nuty zapisuję na kartce papieru. Nie wiem co z nich wyniknie. Jaka melodia powstanie w tym biegu myśli. Do których dźwięków zechcę powrócić, jakie powtórzyć, ktore wykluczyć? Piszę.

W życiu mam prawo do wszystkiego. Tak samo jak i ty je masz. Prawo jednak nie wystarcza. Nie daje tego bezpieczeństwa, które intuicyjnie otwiera mnie na świat. Nie da akceptacji, tej, która pozwala mnie, Tobie i im być niedoskonałymi. Wolność jaką zyskuję dzięki prawu - ogranicza mnie, nie wyzwala. Wolność ta jest ściśle określona. A ja mogę ją przekroczyć.
W życiu mogę dokonać wszystkiego. Co daje mi taką swobodę działania, a co czyni decydowanie tak trudnym do podejmowania? W życiu mogę ranić i być ranionym. Mogę bo takie właśnie ryzyko niesie ze sobą wolność możności. Mogę otwierać ramiona by przyjąć każdego, mogę przyjąć tylko wybranych. Mogę odsłonić swą nagość i zakryć ją szczelnie. Mogę tańczyć, pisać, kochać, nienawidzić. Mogę kląć i uciekać. Mogę śpiewać, zdradzać, kłamać i kraść. Mogę przyjmować zdradę, policzek, niesprawiedliwość. Mogę być opluta. Mogę przyjąć karę za niewinność. Mogę. Bo ze swoim życiem mogę uczynić dokładnie to co chcę. I mogę wyprzeć ze świadomości, że jestem komuś potrzebna. Mogę przekroczyć siebie w każdej chwili istnienia. To jest moja wolność.

Moja wolność daje mi prawo przekraczania siebie. Moja możność daje mi możliwość poznania tego czego nie widać. Mogę!

Dotarła do swojego świata niewinnie czuła. Bezszelestnie skryła się we wspomnieniach, myślach, pragnieniach, tam gdzie czuła się pięknie kobieca. Ani jednej chwili zapomnieć nie chciała. Ot tak - uczyniła co mogła i była szczęśliwa. A cisza nie była samotna, okrutna, bezwzględa - stała się pląsem wspomnień i chwil, które już zaczęła tworzyć. Zasnęła z uśmiechem na ustach.

28 sierpnia 2009

Rozmyślania mgłą zapisane

Jak co rano po porannej toalecie zasiadam z bryzą na ciele do kawy i słowa. Przemyślenia pojawiają sie wcześniej, a czasem w chwili spotkania z Tobą. Bywa to różnie.
Dziś jest inaczej. Dziś wiem, że postawiłam kolejny krok, a mgła po raz pierwszy pojawiła się za oknem w tym roku. Nadchodzi jesień. Świeczka na stole w pokoju już dawno czeka na te długie wieczory pełne przemyśleń, kontemplacji, nie kończących się rozmów. Nadchodzi kolejny czas. We mnie i poza mną.
"Love is the answer" - kołaczę się w mojej głowie kilka nut prostej, popowej piosenki i wciąż zastanawia mnie ta miłość, która jest wszechobecna i taka nierealnie słaba. Zastanawia mnie czemu nie ogarnia każdego ot tak, żeby nikt jej z ramion wypuścić nie chciał? Czemu pozwala nam podróżować, odchodzić, przychodzić, mijać się myślami, spotkaniami, słowami, pragnieniami? Czemu nam na to pozwala ta niezłomnie silna i czule słaba miłość wszechogarniająca?
Powiedziałam NIE swojemu pragnieniu. Zapisałam go jak słowa w liście ręcznie pisanym. Wiedząc czemu... Trud ogromny się łączył z mgłą słowa, niemniej jednak wypowiedziałam go w przestrzeni wokół mnie i we mnie. Dziś stoję na innych nogach, piszę innymi dłońmi, rozmyślam innym rozumem. Serce moje... Czy ono to samo czy inne? Ono takie jak świat, jak ja cała, może każdy z nas całe życie jest takim samym kimś, a jedynie z dnia na dzień bogatszym we wszystko?

Mgła spowiła mój swiat. A ja w nim kroczę widząc drogę. Wiem jak mam iść i kim mam się stawiać. Mgła spowiła świat lecz nie moje życie.

....mgła.....

Kawa o smaku wiśniowym.
Cisza o smaku zadumanym.
Mgła za oknem.
Fakt.

Kolejna historia.
Jedno-, dwustronna.
Blask radości i czerni.
Życie

W chwili się jawisz.
W chwili zanikasz.
Chwilą jesteś.
Niezmiennie nieniepowtarzalnie.
Istniejesz.

Żyję.

27 sierpnia 2009

Wolność - tak?

A ja sobie myślę, że moja i Twoja wolność jest jedynie konfrontacją z otaczającym światem. Należy z nim walczyć? Po co? Przecież jest środowiskiem, w którym spełniasz swoje życiowe zdania. Każdy organizm ma jakieś środowisko. Homo sapiens sapiens również.
Twoja, moja wolność nie polega na tym by to środowisko zmieniać, tylko na tym by umiejętnie w nim żyć. To nie jest walka, nie po to jesteśmy na świecie by walczyć. To jest współpraca - praca. Praca, która mobilizuje nasze zmysły, umysły, nasze wszystko po to by świat nabierał ściśle określonego, nieprzypadkowego kształtu.
Skoro konsumpcjonizm jest największą głupotą współczesnego świata - czemu się tak płynnie rozwija? Czyżby człowiek był megadurniem czy może zwyczajnie megaleniem, który samego siebie usprawiedliwia nawet w sytuacji kiedy on i tylko on sam ma płacić najwyższą karę za swoje lenistwo? Gdzie się zagubiła jego praca nad własną wolnością?

Skoro od miesięcy piszę o miłości i szczęściu z takim uporem jakbym była wieczną nastolatką to nie dzieje się to na pewno przypadkiem? Skoro pojawiają się Czytelnicy moich słów to powstaje dialog? Skoro jasno i wyraźnie twierdzę, że trudniej być szczęśliwym niż przegranym - to wiem o czym mówię?

Wolność - to jest podstawa. W tej wolności każdy z nas może uczynić dokładnie wszystko. Może sam siebie sprzedać, może o siebie zadbać, może siebie pokochać i może siebie znienawidzić. Nie ma powinności, konwenansów, ustaleń po to tylko żeby były. Nie ma przykazań, zakazów, nakazów tylko po to żeby człowiekowi życie dotkliwie utrudniały. To wszystko jest drogowskazem. Jeśli rozumiesz znaczenie tych prawideł - korzystasz z nich po to by ani chwili z życia nie stracić i doskonale sobie zdajesz sprawę z faktu, że to nie jest niewola, że wciąż jesteś wolny!

Słowa moje pisane są obserwacją i zasłuchaniem. To nie są jedynie polne kwiaty moich odczuć, doświadczeń. Słowa moje Ty odbierasz nie tak, jak ja je zapisuję, ale zgodnie ze smakiem ich w Twoich ustach, myślach, sercu. Pisząc o tym co piękne, trudne, dostępne lub niedostępne piszę jedynie o Tobie, o sobie, o nas - ludziach. Unikając hipokryzji - staram się dotykać każdego tematu - tak aby przed nim nie uciekać ale się z nim skonfrontować. Nie piszę tylko dla siebie. Piszę dla Ciebie i dla siebie bo ja także czerpię ze słów, które zapisują moje dłonie.

Zgoda na świat to wysoki stopień wolności.
Wolność to najważniejsza podstawa miłości.
Miłość nieograniczonym jest bezkresem szczęścia.

Życzę Ci pokochania samego siebie, stojąc w prawdzie, bez hipokryzji, dowodów, fałszu. Życzę Ci zgody na świat jaki Cie otacza bo stanie się to Twoją zgodą na siebie samego. Życzę Ci szczęścia jak cholernie ciężkiej pracy, tak abyś zatracał oddech przy każdym jego zachłyśnięciu. Życzę Ci wolności!

Tobie D, J, R....

25 sierpnia 2009

Już nie muszę

Moje szczęście polega chyba m.in. na tym, że już nie muszę o siebie walczyć. Pomyślisz sobie, że to dziwne, że każdy przecież to musi, że jestem zadziorną hipokrytką i wiele, wiele innych domniemań w moim kierunku energią wszechświata mi prześlesz. Ja jednak stanowczo odpieram te założenia, bo są mylne. Po cóż masz tkwić w błędzie?

Odkryłam, że można o siebie zadbać, a nie walczyć, że swój świat można kreować, a nie remontować. Dotarło do mnie, że zaczynając od siebie - naprawdę zmieniam świat bo niezależnie od tego czy jestem introwertykiem, czy ekstrawertykiem - moje istnienie w świecie nie jest nieistotnym banałem. Dowiedziałam się, że jeśli chcę być szczęśliwa to muszę pracować nad sobą, a nie nad innymi, bo oni może wcale nie mają chęci ani potrzeby bycia szczęśliwymi. Mają za to wolną wolę i prawo decydowania o sobie. Niech to zatem czynią.

Marszczysz brwi, myślisz, że jestem naiwną panienką co to życia nie zna. A ja to potwierdzam! Wiele jeszcze o świecie nie wiem, ale co do jednego mam stuprocentową pewność - że zagubieni wewnętrznie, zgorzkniali pesymiści wcale nie znają życia lepiej od optymistów tylko dlatego, że bardziej dostali po dupie, ale dlatego, że przyjęli taki, a nie inny sposób interpretowania siebie, innych i świata. Bo szczęście nie jest luką powstałą w wyniku ilości negatywnych, trudnych doświadczeń i w zależności od ich ilości staje się ono mniejsze lub większe. Szczęście jest stanem świadomości, wyborem odpowiedniego sposobu życia. Szczęście jest świadomym wyborem, który nierozerwalnie łączy się z konsekwentną pracą nad sobą, a nie nad innymi.

Nie muszę już zatem udowadniać nikomu niczego. Faktu, że jestem dobrą, pełną miłości, radości i szczęścia kobietą, że jestem profesjonalistką i że też mam masę spraw, które są dla mnie wyzwaniami, zadaniami do realizacji. Ty te zadania najczęściej nazywasz "problemami". Dla mnie to nasiona pięknych kwiatów, które otrzymuję i do mnie należy taka ich pielęgnacja by wyrosły z nich piękne kwiaty.

I właśnie dlatego już niczego ani nie muszę, ani nie powinnam. Nie muszę bo moje życie polega na stałej pielęgnacji owych kwiatów szczęścia. A z tego nikomu się nie trzeba tłumaczyć i ponad miarę siebie samego wynosić na piedestały.

24 sierpnia 2009

Czyż nie mamy powodów do bycia szczęśliwymi??




I nie wierz w to, że jest kryzys - bo naprawdę się stanie!
Stań się Twórcą bezkresnego Imperatywu twórczej Miłości!

:))))


I stań się tak radosny jak to DZIECKO, które mijasz w lustrze......

Kilka propozycji na życie









-piękno pielęgnowane
-twórczość zadbana
-dobroć rozwijana
-miłość nieograniczona

Powyżej zaś dzieło rąk moich i niejakiej Darii Pelhen:)

Kawa parzona szczęściem

Zaspana otworzyłam psu drzwi. Pobiegł. Jestem lekko sama myąlami. Płynę wdziękiem w świat wód, zapachów, dźwieków. Kawa. Stoi na stole. Tu. Pachnie różanymi blaskami dnia co ma nadejść. Nierealność realności nie do opowiedzenia.
Cisza.
Słuchasz.
Jesteś tu by słuchać mój świat, jego blaski i cienie.
Ucz się.
Żyj.
Żyj nawet jeśli nie potrafisz.

Przyglądam się Widzom. Piękne twarze, urodziwe postury, miłość z nich emanuje i... rozpacz. Miłośc nie odkryta dotąd - światła nie daje, nie zatacza nadziei wokół lęku. Rozpacz blokuje każdą decyzję ulotną, nieoczywistą, tę którą czujesz, lecz nie masz na nią odwagi.

Nie mówię światu NIE.
Mówię FIJAT.
Wiesz, że światu możesz zaufać?
Wiesz, że nadzieję możesz czerpać z Twojego serca, świata, życia?
Wiesz, że masz dostęp do tego samego życia co i ja i każdy inny?
Czemu więc jeden szczęśliwy jest, a drugi nie?


Podejmujemy własne decyzje. Te realne decyzje, zgodne z systemem i te, które odległe są od dotychczasowego doświadczenia. Podejmujemy je sami gdyż sami będziemy spijać ich konsekwencje. W takiej sytuacji natychmiast pojawia się lęk i brak pewności. I tu właśnie jest miejsce na ryzykowną, szaloną, nieprzewidywalną miłość. Jej ramiona nadziei, usta siły, stopy odpowiedzialności, jej czar i blask erotycznego piękna i czułość włosów są po to by wypełnić nas nieposkromioną chęcią bycia szczęśliwymi. Trzeba odwagi by za nią pójść. Nie lada odwagi by pozwolić światu kierować nami poprzez swe nieprzewidziane dary. Trzeba nie lada męskiej odwagi by wybaczyć drugiemu człowiekowi i pozwolić by nadal był nieidealny. Trzeba kobiecej odpowiedzialności by postawić krok do przodu po to by było lepiej niż jest. Nie każdy to potrafi, ale każdy dostaje w życiu narzędzia by do tego stanu dojść. Jeśli z narzędzi nie korzystasz... spijasz konsekwencje żalu, rozpaczy i beznadziei. Jeśli odważnie podejmujesz narzędzia i zaczynasz budować choć nie wiesz jeszcze co wytworzą Twoje dłonie - będziesz spijać konsekwencje własnego dzieła.

Wszechświat przepełniony jest miłością, cichą skromną i ponad wszystko silną. Bóg, człowiek, energia... każdy z nas wierzyć może w co chce. Nie wierzysz - otwórz oczy i dostrzeż fakty. Każdy ma swój czas na dogłębne poznanie szczęścia. Każdy ma czas by na owo szczęście z miłością pracować.

TY TEŻ MOŻESZ BYĆ MIŁOŚCIĄ!

22 sierpnia 2009

lustrem

A kiedy dotykiem sie nie okażesz
ni szeptem
ni życiem
Wciąż istnieć możesz
w odbiciu luster
przez siebie dobranych
Drogowskazy możesz ustawiać tak by
prowadziły do luster kolejnych
i pokazywały
kim być może jesteś

I jeśli dziś smutkiem się zalejesz
Nie zapomnij
że to nie koniec
Nastąpi kolejny
początek
Pamiętaj
o istnieniu tego czego dziś
nie dostrzegasz
Podświadomość Twoja Ci mówi
że to co niewidzialne
istnieje

Niedoczekanie

W zachwycie spraw i pragnień gubi człowiek zdolność cierpliwej zgody na niedoskonałość. Gubi człowiek zdolność do czekania, do rozumienia, przyjmowania. Pęd spraw prowadzi do złudnej potrzeby poznania wszystkiego natychmiast, a co gorsza - oceny tego, po kilku zaledwie chwilach zdobywania informacji. To zaniedbanie wewnętrznego spokoju, wyciszenia prowadzi do niedoczekania. Niedoczekania się na dobre informacje, na wyjaśnienia niejasności wynikające często nie ze złej woli, a jedynie odmiennych interpretacji, na przebaczenie jak na wielki dar.
Pęd, któremu człowiek sie poddaje przeistacza jego głębie w płytki szum smutku. To tu właśnie stajemy się bardziej niedoskonali, niedopracowani, zniecierpliwieni. To tu bardziej koncentrujemy sie na niedoskonałości innych. A jeśli drugi człowiek człowiekowi jest lustrem? Jakaż to istotna informacja!? Jeśli w drugim człowieku człowiek dostrzega głównie niedoskonałość, banał, braki - kimże jest człowiek wpatrujący sie w swoje lustro? Czyż nie ta samą niedoskonałością?

A niedoskonałość to nic złego - to dar od losu. To możliwość kreowania siebie tak jak tylko ma człowiek na to ochotę. Kreowanie czyli działanie, realizowanie jakiegoś zamysłu na siebie. Kreowanie takiego wizerunku jakiego się chce być autorem. Dar natomiast jest tym czego człowiek wyczekuje. Każdy chyba lubi otrzymywać podarki. Czyż nie jest banałem otrzymywać jedynie sztuczny efekt w postaci lalki Barbie? Taki podarunek się jedynie ma, od czasu do czasu nim się zajmuje i nic ponad to. Dar, który można współtworzyć stawać się może z dnia na dzień tym czego człowiek faktycznie pragnie. Jednak zniechęca człowieka konieczność permanentnego tworzenia. Z natury leniwa istota - woli człowiek otrzymywać produkty, które w znikomym stopniu zadowolą jego pasje, ale woli to niż podjąć trud pracy nad tym darem jakim sam jest. A tenże dar w jego życiu najistotniejszy - bo to on sam.

Uśmiech na moim skromnym licu jawi się wówczas gdy uświadamiam sobie istnienie osób, które osiągnęły ów stan akceptacji, zgody na świat. Osób, które z radością w oku pozwalają istnieć temu co prawdziwe, wolne i... niedoskonałe. Gdy uświadamiam sobie istnienia takich osób sama wiem, że stan ów jest możliwy do osiągnięcia i jest piękny co widać w szczęśliwej postawie tychże osób. Gdy przyglądam się sobie dostrzegam także, że więcej we mnie radości i szczęścia gdy godzę sie na świat, na ludzi, na okoliczności niechciane niż wowczas gdy z nimi walczę.

Wyczekuję zatem tego co nowe i kreuję mój własny dar - siebie.

21 sierpnia 2009

Czy wiesz, że to ja?

Biegnę i otulam ciepłem,
Słucham do końca bez oceny,
Dotykam dłonią szorstką od ran,
Uśmiechem obdarowuję pełnym nadziei...

To czy jesteś szczęśliwy ma znaczenie nie tylko dla Ciebie. Ma znaczenie dla tych, dla których Twoje istnienie jest błogosławieństwem..., zadaniem..., darem... Bo nie jesteś samotnym okrętem bez możliwości działania. Na tym samym oceanie są inne okręty. Toną na Twoich oczach albo płyną z siłą wiatru. Co robisz gdy widzisz tonący statek?

Twoja dbałość o własny statek to Twoja postawa otwarcia dla tych, którym zostałeś przeznaczony. Jeśli poprzez zaniedbanie stracisz własny statek nadziei - przez to samo zaniedbanie ktoś inny może utonąć na Twoich oczach... Tu się zaczyna i kończy Twoja odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka.

Ale i Ciebie obserwują inne statki. Dostrzegają jak pląsasz po falach oceanu, jak płyniesz z wiatrem, jak czasem zalewa Cie sztorm. Wtedy i Tobie ktoś płynie z pomocą biorąc na siebie tę samą odpowiedzialność. Za Ciebie...

Dbaj o swoje życie, bo nie ma ono większej wartości niż sam fakt, że jest cudem. Ty jesteś cudem. Dbaj o siebie po to byś nie musiał czekać na szczęście do końca życia lecz już dziś mógł się delektować się jego okruchami. Dzięki tym okruchom możesz kroczyć dalej. To one dodają Ci siły.

Czy wiesz, że Ty dziś już możesz być szczęśliwy?
Czy masz w sobie cywilną odwagę by sobie wybaczyć, siebie pokochać i zgodzić się na swój świat? Zgodzić się na samego siebie?
Czy wiesz, że dziś możesz to uczynić i tylko Ty to możesz? Nikt z nas? Tylko Ty?
Czy wiesz, że Twoja dbałość o Twój okręt podejdzie do egzaminu o Twoje istnienie przy najbliższym sztormie, by po nim w blasku słońca i wyciszeniu fal odpocząć i delektować się wygraną?

Czy wiesz, że dziś Wszechświat daje Ci prawo byś siebie pokochał i stał się szczęśliwy?


Tobie, A...

Gotowość

Chłonę.
Chłonę Twoje słowo, oddech, postawę i wszystko co potrafię chłonąć - przyswajam.

Wybieram.
Blaski i cienie, spojrzenia i diamenty, to co dla mnie soczyste i piękne - wybieram dla siebie.

Obdarowuję.
Płatkami milczenia, perłami słów, istnieniem ciepła i rozkoszy ponad miarę - powierzam.

Jesteś gotowy na płatki?
...nowe doświadczenia, myśli, nowe decyzje. Każdy z nas trawi to co minęło po to by pochłonąć nowe sacrum. Każdy z nas ma chwile łatwe i trudne, każdy ma szansę poznać siebie. Czy jednak każdy z nas to czyni?
Czy jesteś gotów by zaryzykować szczęśliwe podejście do siebie samego?
Usmiechasz się teraz pewnie z lekką ironią. Myslisz - no tak, marzycielka chce świat zmienić i przekonać, że jest piękny choć on taki szarobury i bez szans na radość... Jesli tak właśnie myślisz - odejdź!

A może masz ochotę podjąć rękawice? Zaryzykować wiedząc, że ryzyko obejmuje jedynie dobre akty istnienia? Zaryzykować by się przekonać, że możesz iść dalej zamiast stać w miejscu marząc jedynie o tym co niby nieosiągalne. Bo nieosiągalność to stan Twojego umysłu a nie fakt. Przyznasz mi rację?

Poranna kawa. Pojedyńcza kawa z psem, który nie odstępuje na krok. Myśli zebrane i doświadczenia wokół teraz właśnie zataczają swój krąg istnień prawdziwych. Kawa zaślubia chwile istotne. Nie ma smaku tam gdzie w ogóle ma jej nie być.
Świeczka zgasła. Dobrze. Jest przecież słońce, które ponad miarę ogarnia swym promieniem istnienie kobiety pijącej kawę o poranku.
Czytasz?
Czytaj więc i nie ustawaj w zadumie i w malowaniu oddechem obrazu jaki przed Toba otwarcie staje. Ulegnij mu teraz. Poddaj się myśli, pragnieniu, potrzebie przemiany. Kobieta zmienia swój świat. Znajdź swe miejsce w tym świecie. Daj z siebie to co pieknie komponować się będzie z kobiety istnieniem, z jej powabem i pieknem, z jej nieograniczeniem.
Kimkolwiek jesteś nie ustawaj w dążeniu. Gotowość Twoja doprowadziła Ciebie aż do chwili gdy kobieta kawę pijąca zaprasza Ciebie do siebie, proponując przemianę absolutną.

Zaryzykuj i oddaj się szczęściu w bezgraniczne władanie.
Zgódź się na świat taki jakim on jest i upiększaj go sobą w miejsce walki o to co jest zadaniem a nie powodem do cierpienia. Słuchaj szeptu liści, słów i dotyków. Obserwuj czego światu brak i czego brak Tobie - jak wiele w Tobie obszarów do miłowania? Zacznij się wpatrywać w świat, który widzą Twoje oczy. Jaki on jest?

Czy jesteś gotowy by godząc się na świata nieidealność dostrzegać w nim piękno jakiego nie ma nigdzie indziej? Jesteś gotowy by kochać swoje życie i siebie samego tak jak nigdy dotąd? By w sobie samym dostrzec prawdę i pokochać ją tak by nigdy już samego siebie nie oszukiwać?

Cisza...
Zmysły zasypiają po to by odpocząć i za chwil kilka podjąć nowe zadanie.
Erotyczne blaski nadziei...

Cieszę się Twoją wygraną

Zupełnie niedawno Ciebie poznałam. Pozałam Twoje słowa, zmagania, kilka schematÓw, głos, oczu blask, to co sprawia, ze wypowiadając Twoje imię - wiem, że to właśnie Ty, a nie ktokolwiek inny. Jesteś konkretną osobą!

Gratuluję Ci tego co już osiągnełaś i tego co już za progiem Twoich doświadczeń czeka, byś mogła to dostrzec. Gratuluję siły, którą odnajdujesz we wszechświecie. Gratuluję, że walczysz o siebie bo widzę jak pieknie dzielisz się swoją radością.

Dziekuję.
Okazuje się, że tak rzadko mówimy sobie słowa dziekczynienia. Tak zupełnie omijamy je jakby były pozbawione znaczenia. Wpatrując się w siebie, codzienność - tracimy kontakt z istotą. Płyniemy po powierzchni. A dziękczynienie jest terapią, jest radością, jest dobrem i elementem miłości, która jest istotą.

Dziekuję Tobie za czas, za słowo i za optymizm. Dziekuję za to czym dzielisz się z drugim człowiekiem, za to, że dajesz mu pewność, że jest ważny dla Ciebie. Dziękuję, że odnajdujesz w sobie optymizm pomimo trudu - ukazując sobie i mnie i wszystkim tym, którzy zechcą to dostrzec - że świat pełen jest dobra i radości.
Dziekuję za miłość i ciepło, za uśmiech i radość dziecka, za jego wolność i naturalność. Dziekuję za szlak przetarty nowych doznań. Dziekuję za bycie, za kroczenie i za to, że się nie poddajesz.

Z każdą chwilą mego życia staję się szczęśliwsza. Kto wie jak szczęśliwa będę u kresu mego istnienia w tej przestrzeni... Ale wiem, że szczęście moje dzieje się również dzięki Tobie. Za moje szczęście utajone w naszym spotkaniu - DZIĘKUJĘ.



Emilii

18 sierpnia 2009

Tak sobie siedze i myślę...

Co mogę zrobić, a na co nie mam wpływu. Jak kondycja psychiczna człowieka wpływa na jakość lekarzy, rzemieślników, nauczycieli, przyjaciół, kochanków, księży, szamanów, sąsiadów... i innych. Jak kondycja kobiety wpływa na stan dziecka. Jak zaś wpływa na ów stan kondycja mężczyzny. Kim jesteśmy, a kim winniśmy być. Kim ja jestem, jakie są moje reakcje. Kim chcę być. Czy już osiągnęłam jakąś część stanu upragnionego. Do czego dążę. Jaką ścieżką kroczę.

Te i cała masa innych myśli przebiega mi przez głowę i poszukuję odpowiedzi aby w jakikolwiek sposób podsumować czas poszukiwań. Czy to możliwe?

Dziś następuje kolejny kres. Kolejna chwila staje przede mną otworem, kolejne doświadczenie, debiut, decyzja. To wszystko sprawi, że jutro spojrze jako nowa ja. Jakaś ja...
Ty masz dokładnie tak jak ja. Nawet jeśli Twoje życie nie czeka na przełom, nie prowokuje go - Twój kolejny dzień nalezy do Ciebie.

Oby nowa droga była kręta, malownicza i pełna niespodziewanych skarbów.

16 sierpnia 2009

To co się nie zmienia

To co sie nie zmienia jest w nas. To jest we mnie i w Tobie. To co nadaje naszemu istnieniu sens - jest w nas. To co nas boli, dotyka, jest w nas. Czy to zmieniamy? Często nie! Czasem brak zmiany jest najlepszym rozwiązaniem, a czasem wynikiem braku pewności, że się uda. Takich powodów, czynników, zmiennych i wyjaśnień jest wiele.
To co się w nas nie zmienia - istnieje!
Możliwe, że dopiero teraz mam odwagę przyznać się do braku zmian, do bierności, do słów rzucanych z wiatrem tylko po to by spokojnie spojrzeć jutro w lustro i stwierdzić, że to zupełnie naturalne, że nie zmienia się nic. Zmienność jest niezmienna, jest stałą, jest naturalnym elementem życia.

Jestem takim właśnie człowiekiem. Zmieniam się czy dojrzewam? Rozwijam się czy muszę dostosować do "życia". Cokolwiek teraz napiszę - tyle tylko znaczy, że jestem.

......cisza.......

m.e.t.a.m.o.r.f.o.z.a.

Jak już dojdę tam dokąd zmierzam - dowiesz się o tym.

Inwazja

Inwazja zmusza do działania, do obrony. Jest takim doświadczeniem, które może stłamsić, upokorzyć, ale też zmobilizować, sprowokować do dokonania zmian. Ale zawsze chyba wprowadza potrzebę samoobrony.
Czy ja chcę się bronić?
Czy ja chcę czuć potrzebę istnienia w środowisku, które wciąż zmusza mnie do samoobrony?
Co moge zrobić z inwazją, która jest?
Jaką podjąć z nią współpracę by stała się stymulatorem?

Kiedy słucham Ciebie - słucham tego co mówisz, co Ciebie boli, co jest ważne dla Ciebie, słucham także tego czego nie mówisz. Kiedy Ciebie słucham - słucham z uwagą. Gdy mówisz do mnie - słucham, gdy zaś zagadujesz mnie sobą - zaczynam się bronić. Inwazja.
Inwazja słowa.
Inwazja rad.
Inwazja teorii.
Inwazja doświadczenia.
Inwazja morałów.
Inwazja wieku.
Inwazja.

Zacznij słuchać i rozmawiać. Zacznij i zadziw się tym jak wiele jeszcze świat ma Ci do opowiedzenia.

11 sierpnia 2009

Specyficznie

Specyfika nasza na tym polega, że każdy ma inne zadanie. Każdy z nas może czym innym świat zachwycić. Jedni swoją otwartością, inni sercem, jeszcze inni profesjonalizmem. Tych darów od losu jest wiele, a wszystkie one dla pożytku człowieka. Co z nimi zrobimy to nasza rzecz, jak je rozwiniemy - także. Nasze życie w naszych jest rękach, a okoliczości jedynie zapleczem tajemnic, które możemy przyjmować na różne sposoby.
To kim jestem obecnie jest wynikiem wielu zaleznych od siebie czynników i wielu niespodziewaych wydarzeń, jest jednak czymś więcej - jest wciąż progiem do tego jak spędzę kolejny dzień swojego życia, jakim będę człowiekiem, jak ubogacać będę świat wokół siebie i jak z niego czerpać w relacji wzajemności. Dobrej wzajemności, która daje wolność, a nie ją ogranicza.
Specyfika nasza jest jeszcze czymś, o czym tak łatwo zapomnieć. Nawet dziś, w rozkwicie swojego istnienia będąc - wciąż jesteś uczniem świata. Wciąż Ty i ja, kroczymy przed siebie tak by zaczerpnąć z niego więcej. Wciąż możesz doświadczyć zachwytu, cierpienia, miłości, żalu, wszystkiego w co człowiek jest wyposażony. A Ty sam jesteś wciąż jak diament - coraz bardziej szlachetny.

2 sierpnia 2009

Pragnę, chcę, wyczekuję

Pragnę się kochać ze słowem Twoim
którego dać się boisz
Z namiętności przy Tobie umierać
której lękasz się
i ja lękam
Z tęsknoty czekać by umierać
na teraz
zawsze
nigdy
Pożądanie we mnie ciekawości
ogromne
przejrzyście ulatuje między moimi myślami
I Tobie oddaję
radość moją całą
z namiętności do życia wyniesioną

Daruj proszę słów tych magię niejasną
Daruj niepewność i smutek
Daruj, że Twego imienia tu nie ma
Nie będzie go
śnie mój
najsłodszy


http://www.youtube.com/watch?v=oaXqA5Zn-K8

1 sierpnia 2009

Istnienie niewidzialnego istnienia

Okazuje się, że życie to źródło samego dobra. Okazuje się, że człowiek to jego dziecko. Okazuje się, że barwy są wyraziste, tylko my mróżymy oczy. Nie widzimy uczuć ani emocji, myśli ani doświadczeń jakie inni wiążą z nami. Nie mamy pojęcia jak wielki wpływ na drugiego człowieka ma to jacy my jesteśmy.

Moja radość dla Ciebie zaczy więcej niż radość, jest siłą życia. Moja roztropność dla Ciebie ma większą wartość niż tylko roztropność bo to w Twoich oczach mądrość. Moje ciepło i czas jaki Tobie poświęcam - dla Ciebie jest oznaką oddania. Moje słowa, które zapisuję sercem - dla Ciebie są wstęgą delikatnych uniesień. Moja naturalność stanowi ognistość w Twoim odbiorze.

Poszukiwanie szczęścia wpisane jest w człowieczeństwo, w ciągłe poszukiwanie dróg do tego by było lepiej. Czy katolicy czy muzułmanie, czy żydzi i wszelkie inne religie i kultury, wszyscy żyją po to aby realizować sens swojego istnienia.
Jaki jest sens mojego istnienia? Jaki jest sens mojego istnienia w obliczu drugiego człowieka?
Każdy, Ty ja, biały, czarny, żółty - każdy w mniej lub bardziej świadomy sposób zadaje sobie to pytanie. Poszukując miłości, akceptacji, poszukujemy sensu własnego istnienia. Poszukując rad, teorii, wiedzy - poszukujemy odbicia samych siebie po to by dowiedzieć się kim właściwie jesteśmy.

Zbyt często - moim skromnym zdaniem - ograniczamy się do określeń: "dobry" i "zły". One upraszczają tajemnicę życia, odkrywania, istnienia. Określają nasze próby poznawania do prostego systemu zerojedynkowego, zupełnie tak jakby życie człowieka było tożsame z kilkuletnią gwarancją na dobre lub złe funkcjonowanie sprzętu RTV AGD. A prawda jest taka, że dziś doświadczyłam tyle różnorodności, jakie życie mi przyniosło, że nie mogę powiedzieć co uczynię lub pomyślę jutro. Jedyne co wiem to moje absolutnie stałe, niezmienne uwarunkowania, którym przez lata się przyglądam, poznaję je w obliczu różnych sytuacji i widzę, że są wciąż takie same. Ale to, że są niezmienne dotychczas, nie oznacza, że takie będą zawsze. Na tym własnie polega moja i Twoja podróż. Na tym, że każdego dnia niczego nie wiemy. Nie możemy zatem prób jakie podejmujemy oceniać w systemie dobra i zła.

Gdyby dobrze zrozumieć sekret konfesjonału - większość z nas pojęłaby, że tam nie chodzi o grzech tylko o brak miłości. Bo brak miłości sprawia, że zatracamy sens naszego istnienia. A po co istnieć skoro się nie istnieje?

Dlatego chcę Ciebie kochać kimkolwiek jesteś. Chcę otulić Ciebie w samotności, wysłuchać w smutku, otrzeć łzy w beznadziei, pokiwać palcem w lenistwie i ponosić odpowiedzialność za tę część Twojego istnienia, którą współtworzę razem z Tobą. Twoja wolność natomiast daje Ci prawo unicestwić Twoje istnienie lub je uczynić szczęśliwym.

"I nigdy nie wiesz mówiąc o miłości..."

Kiedy zaczynasz żyć - myślisz, że wiesz dokładnie jak to życie ma wyglądać. Wiesz jakie nimi władają zasady, które z nich Ci odpowiadają, a które nie. Masz jasność jak wygląda świat i wiesz, że z pewnością nic Cię już nie zaskoczy.
Ta jasność jest piękna. Świat harmonijnie ułożony daje poczucie bezpieczeństwa. To w nim zaczynasz się zakochiwać, kochać, szaleć, nienawidzić. Stajesz się sobą z dnia na dzień mocniej i mocniej. A to wszystko dzieje się w Twoim właśnie świecie.

Aż nagle mur jeden, drugi, upadek, policzek, a Ty nie wiesz czemu to się dzieje. Spoglądasz na kobietę ledwie poznaną i namiętność do żony maleje, niemal niknie. Nozdrza Twoje napawają się zapachem saksofonisty i ty już... mogłabyś dla niego być choć nigdy wcześniej nikt nie widział Twego ciała. Duch Boży, który ogarniał Ciebie mocą traci ją w obliczu problemów Twojego świata, staje się bezradny. Miłość wieczna ma kres. Wykształcenie idzie z dyplomem do baru napić się piwa bo intelekt przerasta już nawet Ciebie. Możnaby pewnie kontynuować bez reszty tę listę niespełnionych marzeń, tylko zadaję sobie pytanie wciąż po co i z czego to wynika?

Słucham muzyki, która powabem swym uwodzi dając rozkosz i piękno. Ulegam jej. Tańczę, nucę, oczy szeroko otwieram w zachwycie. Zasłuchuję się w skowyt serc, które niespełnione swe marzenia zakopują głęboko w rozpaczy, chcąc pogrzebać je w bezczuciu, fałszywej samokrytyce lub wręcz zbyt wielkiej pewności siebie, która bardziej jest formą niż treścią. Zagubione serca wirują wokół mnie z dnia na dzień otwierając się, prosząc o bycie, łkając o miłość, którą odrzucą w lęku przed nieznaną jej siłą.

I życie przeraziło. Nie zniosło Twoich o nim wyobrażeń. Upadło pod niecodziennym bagażem codziennych zadań. Nazwało kolejne stopnie na drabinie życia murami nie do przekroczenia. Co począć? Łkać? Kwilić? A może postawić krok w nieznane? Skoro znasz już to co znałeś, i wiesz jakimi regułami niegdyś sie kierowałaś - może jednak zaryzykuj postawienie stopy w nową strugę wydarzeń? Tam gdzie mrok, nie widać nic zupełnie, tyle tylko, że jest coś. Tam gdzie nie ma śladów poprzedników, nikt nie spogląda na Ciebie. Kroczysz tak jak chcesz, odpoczywasz kiedy chcesz, słuchasz tego co chcesz. I tak już jesteś kimś. Jednostką, która doświadcza niepoczytalnej pełni życia, a możeby tak stać się wreszcie absolutnie poczytalnym?

Przestań blokować zasadami znanymi dotychczas swój piękny świat. Zacznij otwierać ramiona tam gdzie Twe pragnienia prą Ciebie do życia. Nie wiesz? Nie umiesz? Boisz się? Tu właśnie jest Twoja przestrzeń? Poświęć jej czas swój cenny! To Twoje życie i czas Twój! Spójrz na słońce, na uśmiech kobiety, siłę mężczyzny. Spójrz jak piękne masz ciało, jaki uroczy uśmiech, jakie dłonie, oczy, jak cudnie władasz słowem, jak wiele w Tobie siły by przetrwać trudny czas. Popatrz na wrażliwość swoją, co tak wielka, że wręcz przekracza umysł i w inne zaprasza Ciebie przestrzenie. Dostrzeż energię jaka jest w Tobie, ile w Tobie ciepła i zimna, wody i piasku, ile dusz i ciał, ile chaosu, z którego powstać może niepowtarzalne piękno.
To Twoje życie. Możesz w nim być szczęśliwy lub nie. Twój wybór.

Ja polecam szczęście i miłość.
Niezastąpione zadania, które wykonując - przekroczyć możesz wszelkie granice, te granice, które postawiono bez zastanowienia, namysłu, bez refleksji - PO CO. Bo "nigdy nie wiesz mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą."


* Cytat z wiersza x. J. Twardowskiego