Do ust Twoich lgnę
Do kwiatów myśli Twoich
Do błękitu oczarowania
Niech banał, który być nie musi - nie wkrada się w chwil pląsy. Bo po cóż mamy pląsać po zwyczajnej niewiedzy? Po cóż nieświadomość ogarniać ma nas okrutnie i mądrość ograniczać?
Niech szron myśli i serca nie pogrąża ciał namiętności w niemocy, niech je rozpala, niech zaczaruje zwyczajną metafizykę dźwięku.
Niech twarz Twoja spłonie w splotach myśli, których nigdy Ty kresem jesteś. Niech otworzy Twe lico słońce na nowe, nieznane chwile. Nie odmawiaj sobie prawa do bycia BARDZIEJ.
I kochać CiebieDo kwiatów myśli Twoich
Do błękitu oczarowania
Niech banał, który być nie musi - nie wkrada się w chwil pląsy. Bo po cóż mamy pląsać po zwyczajnej niewiedzy? Po cóż nieświadomość ogarniać ma nas okrutnie i mądrość ograniczać?
Niech szron myśli i serca nie pogrąża ciał namiętności w niemocy, niech je rozpala, niech zaczaruje zwyczajną metafizykę dźwięku.
Niech twarz Twoja spłonie w splotach myśli, których nigdy Ty kresem jesteś. Niech otworzy Twe lico słońce na nowe, nieznane chwile. Nie odmawiaj sobie prawa do bycia BARDZIEJ.
Myślami płomiennymi
Ustami cichymi
Miłować wiosną i zimą
Miłować
I niech tak właśnie będzie
Ustami cichymi
Miłować wiosną i zimą
Miłować
I niech tak właśnie będzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz