30 maja 2009

Rozmowa

Słyszysz?
To czas co płynie jak rzeka i obmywa Twoje stopy.

Widzisz?
To piekno gór co otaczają Twoje sny by zawsze były bezpieczne.

Czujesz?
To moja dłoń, którą dotykam Twoją dłoń dobrem.

Droga skrępowana

Ukłonem niskim przed Toba staję o Panie wszechświata.
Ukłonem niskim Ci oddaję cześć.
Ukłonem niskim darzyć Ciebie pragnę szacunkiem.
Ukłonem staję ja przed Tobą.

Skrępowany smutkiem Człowieku.
Skrępowany dramatem losu, życia, wyboru.
Skrępowany deszczem wspomnień.
Skrępowany brakiem i tęsknotą
Człowieku.
Przed Tobą staję ukłonem...

Dłoń podaję ciepłą.
Spojrzeniem darzę Ciebie łagodnym.
I myślą ogarniam Ciebie wszechobecną.
Modlitwą bezgranicznie dobrą.
Miłością.
Co człowieka czyni, rodzi i nieśmiertelność mu daje.
Ograniczoną bo ludzką.
Choć...
Z pierwiastkiem boskiej poświaty.
Kroczę z Tobą dla Ciebie za Tobą.
I jestem.
Niezmiennie.

Wciąż nie wiemy kim jesteśmy i w jakim celu. Czemu jest świat. Czemu ja jestem i Ty, który czytasz moje słowa? Nie wiemy jaki będzie kres dnia, który jest teraz i jaki sens ma czas. Czy w ogóle ma sens jakikolwiek. Wciąż nie wiemy jakie jest nasze zadanie - choć czasem zdarzają się perły, które wiedzą to już. Skąd? Jak to możliwe?
Piszę choć mało czytam. Taka jest moja wola - by pisać. Piszę bo w ten sposób może samą siebie odnajdę i Ciebie może uda mi się odnaleźć, gdziekolwiek jesteś i kimkolwiek jesteś. Może wraz ze mną rozpoznasz po co jesteś dziś tu i teraz. I czemu taki jesteś zaganiany, opuszczony, szczęśliwy, zakochany, osamotniony... Może dzieki słowom, które ja piszę obecnie, a Ty zaraz je będziesz przepisywał swoim charakterem życia odnajdziemy prawdę gdzieś pomiędzy niebem serca i ziemią umysłu. Może zatrzymamy się tu wspólnie by poczekać na tęczę - w ten pochmurny dzień - posłuchać szumu wiatru i siebie samych odnaleźć.

Jesteś pięknem.
Pamiętaj o tym.

Róża

Jestem jak róża co bez lęku spogląda w oczy przechodnia. Jak promień słońca, który delikatnie, czule ale i mocno czasem dobiega do Twej skroni by ją pokryć swoim śladem. Jestem jak brzdęk upadającego słowa. Wtedy gdy nic już nie pozostaje, bo słowo potłuczone, nadzieja upada - pozostaje echo upadku. Ja jestem nim. Upadkiem.
Jestem jak niebo, skryte za chmurami, wszechobecne, świat okalające i tak niezmiernie niedostępne, nieuchwytne. I jak łza co po policzku toczy zawsze w dół, nigdy odwrotnie. Jestem jak śpiew słowika. Piękny, delikatny i zawsze dla każdego, kto pragnie go usłyszeć. Jak wiatr jestem ulotna choć wciąż trwała i niezmienna.

Jestem jak TY. Spragniona miłości i dobra. Jak TY czerpię ze świata siły by kochać niezmiennie coraz mocniej i piękniej. Jestem jak TY, który zabłąkany w gąszczu myśli zagubiłeś tę jedną, najważniejszą myśl - myśl dobrej MIŁOŚCI. Jestem jak TY wtedy gdy skrywasz się embrionalnie w swoich dreszczach, umykasz przed światem w swoim sercu i tam jedynie czujesz się bezpiecznie. Jak TY jestem gdy tylko otwierasz dłonie i darzysz świat swym uśmiechem, blaskiem swego spojrzenia, gdy odkrywasz w sobie to piękno, którego nikt nigdy nie dostrzegł. Jak TY jestem zawsze wtedy gdy szukasz dobra w sobie i szczęścia i namiętności tak ogromnej, że nikt jej nie może okiełznać. Jestem prawdą - zupełnie jak TY w swoim sercu prawdą jesteś, choć nie każdemu dane jest ją poznać. Jestem jak TY - CZŁOWIEKIEM.

22 maja 2009

szaleć dobrem nieśmiertelnym

szaleć
malować
obrazem świat ubarwiać
dobrem dźwiękiem płaszczem nadziei
zwykła prostota jakąś
rozważać chwile jedna po drugiej
lepić szczątki słów po to właśnie
by istnieć mogły
nieśmiertelnie

21 maja 2009

Transparentnie

Wewnątrz wnętrza jest siła. Żyć we wnętrzu. Działać we wnętrzu. Istnieć we wnętrzu.

Ciotka, idiotka, chłop, makler, oszust, mędrzec są ale nie tu. Tu ich nie ma. Tu ich nie ma być. Niech będą gdzieś indziej. Słowem rodzą swój własny świat.

Rękawica w środek. Zwrot do środka. Twarzą do źródła. Cisza. Promień. Jasność. Piękno. Dobro. Czystość.

Dom na wzgórzu. Własny dom na wzgórzu. Dom na własnym wzgórzu. Wzgórze światem środka. Źródło bezpieczeństwa. Azyl.

Siedzę. Cicho siedzę. Jest dobrze. Środek ciszą. Środek pokojem. Dobrze. Jest dobrze.

Idę do świata.

a ja tańczę

A ja tańczę
A ja śpiewam
A ja jestem

Noc była piękna. Usłane niebo gwiazdami nadziei. Radości nie dało się powstrzymać. To dobrze.
Upiekłam ciasto. Usiadłam na stołku. Zaczarowałam kamień w różę czerwoną.
Przechodzień przyszedł, wypił herbatę i poszedł. Zaistnił na zawsze jak każdy na zawsze istnieć zaczyna.
Wstałam. Otworzyłam okno. Zapaliłam lampkę. Zaczęłam tańczyć. Nagość pięknie czysta, powabna, dodawała otuchy.
Przyszedł smutek. Podał mi rękę. Oczy otworzył i spojrzał na mnie. Rumień zaiskrzył w jego obliczu. Odszedł radością.
Usiadłam.Zatrzymałm w dłoni garść żalu i szczyptę rozpaczy. Podjęłam słońce za rękę i poszłam przed siebie. Oblicze króla miłości. Podmuchem serca ujął żal i rozpacz. Jasność szczęśliwa.
Wróciłam zadając pytania. Drzewa nie znały odpowiedzi. Kwiaty nie znały odpowiedzi. Ludzie nie znali odpowiedzi. Zwięrzęta nie znały odpowiedzi. Pytałam. Odpowiedzi serce dyktowało urokliwe. Spokój ogarnia tu i teraz.
Miłość zabita zapukała. Drzwi lekko uchylone ale ona nieśmiała, niezdarna taka, słaba już, szczęścia pozbawiona. Wejdź. Zapraszam. Powiedziałam do miłości zabitej. Weszła. Usiadła przy stole w moim pokoju, z lampą naftową i ciszą i spokojem. Płakała. Drżała. Cisza. Zaczęła mówić. Opowiedziała. Ujełam dłoń jej. Do serca przyłożyłam. Umiłowałam. Miłość ożyła. Radość blaskiem nas oblekła jak białą suknią szczęścia.

Darii

20 maja 2009

Szeptem

Szeptem dotykam ust Twoich
Szeptem cierpię
Szeptem oczy nawet zamykam
Szeptem

Szeptem serca dotykam ran życia
Szeptem sporządzam posiłek wieczorny
Szeptem słowa z ust wypuszczam niechciane

Szeptem uczę się być
Istnienia swego się uczę szeptem
I szeptem uczę się prawdy
Szeptem niełatwo się mówi
Niełatwo się słucha szeptem i patrzy i pamięta wspomnienia owiane mgłą ciężką
Szeptem decyduję
Szeptem odchodzę powracam
Szeptem żegnam się bo żyć nie potrafię
dobrze

Szeptem tulę westchnienia
Szeptem tulę cierpienia
Szeptem łagodzę obyczaje
I twardość przekonań szeptem maluję jasnym
Jak pastele, jak marzenia, jak kremowy świat bajek
Szeptem rodzę nową chwilę
Szeptem

A gdyby tak....

A gdyby tak pomilczeć
A gdyby tak nie mówić
A gdyby tak zatańczyć
A gdyby tak zapomnieć
A gdyby tak utulić
A gdyby tak rękę podać
A gdyby tak odetchnąć
A gdyby tak mówić TAK
A gdyby tak pokochać
A gdyby tak dobro dostrzec
A gdyby tak ulecieć w tęczę
A gdyby tak zadumać się chwilę
A gdyby tak przyjąć wszystko
A gdyby tak zamknąć oczy
A gdyby tak podać rękę
A gdyby tak wypić kawę
A gdyby tak smutki przyjąć
A gdyby tak żal przemienić w uśmiech
A gdyby tak żyć przepięknie
A gdyby tak kochać mocniej jeszcze
A gdyby tak czułym być jak nigdy
A gdyby tak zaufać raz jeszcze
A gdyby tak ufać mądrze
A gdyby tak dać nadzieję
A gdyby tak iść tą samą drogą
A gdyby tak z czasem zatańczyć
A gdyby tak słowem serca dotknąć
A gdyby tak być umiłowanym dziełem niebos

Smutek?

A może nasze cechy nie powinny nazywać się wadami i zaletami, ale zwyczajnie cechami? Może niecierpliwość jednych staje się motywacją dla innych, a spokój i opieszałość jednych staje się szansą na wyciszenie dla innych?

A jednak człowiek czuje i ocenia. Choć emocje, uczucia, wszelkie oceny, opinie i oczekiwania wciąż są nam bliskie to jednak nie umiemy z nimi się zaprzyjaźnić. Nie potrafimy dostrzegać dobra i piękna w drugim człowieku, akceptować go ale wciąż go zmieniamy i oceniamy, wciąż mierzymy go własną miarą.

A ja sobie myślę, choć się okrutnie powtarzam, że ta nieumiejętność ma swoje źródło w braku miłości, pewności bycia kochanym i akceptowanym. W świecie, w którym każdy z nas musi udowadniać, że jest lepszy, szybszy, bardziej atrakcyjny, mądrzejszy niż jest naprawdę - bo takie są prawa rynku - zaczynamy się wciąż czuć niepewnie i asekuracyjnie wbijamy ostrze noża w serce bliźniego zamiast je utulić i przyjąć takie jakim ono jest.

I jest smutek.
Bo nieudana próba.
Bo niespełnione oczekiwania.
Bo zawiedzione wyobrażenia.
Bo znowu zwyczajność w miejsce ideału.
Smutek.
Bo się nie umiało przekroczyć siebie.
Spojrzeć w siebie.
Pokochać siebie po to właśnie by pokochać drugiego człowieka.
Smutek bo nie umiemy kochać siebie samych pełną, czułą, akceptującą i bezwarunkową miłością.

Słońce
Nadzieja
Radość
Kolejna minuta życia to kolejna szansa na miłowanie!!!

19 maja 2009

Co takiego?

  • Co takiego jest w miłości, że każdy z nas jej pragnie?
  • Co takiego w nas przemienia, czyni, że tęskno nam do niej?
  • Co takiego jest w niej, jakie piękno, jakie dobro, że choć wymaga od nas z każdą chwilą bardziej i bardziej to wciąż jawi się jako delikatna i czuła mgła?
  • Czemu łakniemy jej siły i słabości?
  • Z jakiego powodu żyjemy tak by ją spotkać i przeżyć?
  • Czemu wciąż jest ona dla nas bezcenna?

18 maja 2009

Dlaczego

Pytam DLACZEGO bo chcę wiedzieć.
Zadaję pytania różne. Słucham różnych słów, wypowiedzi.
Łaknę smaku tego co w świecie oddalone ode mnie lub bliskie - gdzieś w głębi mnie samej.
Wiele nie rozumiem.
Wiele jedynie przypuszczam bez pewności, że to co myślę jest słuszne.
I nad wyraz często pytam DLACZEGO.
Dlaczego właśnie ja?
Dlaczego ktoś odszedł?
Dlaczego nie wierzysz?
Dlaczego tak mówisz?
Dlaczego...?
Dlaczego...?
Dlaczego...?

A przecież nigdy nie ma jasnej odpowiedzi. Nie mam szansy dowiedzieć się DLACZEGO.
Nie mamy szansy poznać pełnego wachlarza okoliczności, które wpływają na to, że jesteśmy takimi ludźmi jakimi jesteśmy, że robimy to co robimy, że nie robimy czegoś co według innych winniśmy zrobić. Nigdy nie ma jednoznacznej odpowiedzi, opartej o jednoznaczne fakty. A fakty i tak zawsze będą czym innym niż ich interpretacja. Zawsze każdy z nas będzie pojmować je inaczej.

I tak oto tworzy się niezadowolenie z braku odpowiedniej odpowiedzi.
Czy jest zatem sens aby pytanie DLACZEGO zadawać?

Pragnę delikatnie spojrzeć na świat wokół mnie i odetchnąć z uśmiechem. Dotknąć delikatnych liści pierwszych podmuchów wiosny. Poczuć powab słońca na twarzy. Pragnę wziąć Cię za rękę i milczeć, tak zwyczajnie, bez konieczności bycia kimś kim być trzeba. Pragnę przyjąć to co koło mnie się dzieje, to że nie wiem kim będę, to że nie wiem kim Ty będziesz. Pragnę bezpieczeństwo odnaleźć w sobie, tak, by nigdy już nie zagubić się w kłębowisku obietnic, marzeń, jaźni, słów. Pragnę godzić się na to, że jest tak jak jest i ogarniać to życie coraz większą miłością. Bo jak jej braknie - świat przestaje istnieć. Pozostają jedynie zgliszcza lęku, strachu, oczekiwań, niedomówień, braków i niewiary.

Pragnę kochać - tylko wtedy będę mogła przestać pytać DLACZEGO.

17 maja 2009

Prawda

Obudziłam się i zasnęłam snem nowym. Dotknęłam znowu radości. Zawsze jesteśmy zachłanni. To piękne. Kiedy spoglądam na Ciebie zachłanność rośnie, kiedy czuję pragnienie zachłannie poszukuję wody, kiedy pragnę ciszy zachłannie gonię za samotnością bezsłowną. Zachłannie pragniemy, poszukujemy, dążymy...

A czasem upadamy. Upadamy wówczas gdy blokujemy swój świat na to co nowe i jeszcze nie poznane. Upadamy odbierając sobie szansę poznania. Upadam. Ja upadam zawsze gdy stawiam kropkę na końcu zdania. Upadam gdy zamykam świat w mojej interpretacji. Upadam gdy słuchając Ciebie nie wsłuchuję się, nie słucham tylko konfrontuję.

Zachłannie poszukujemy szczęścia tajemnicy, piękna i miłości, pragniemy poznać smak prawdy i bezpieczeństwa. Wciąż żyjemy tak by było nam lepiej. Różne w tym celu obieramy drogi. I nie wiemy, nigdy nie wiemy, która z tych dróg jest słuszna. Każda diagnoza, interpretacja, decyzja są debiutanckim występem na ogromnej scenie życia. Każdy z nas ma swoją scenę. Każdy ma swoją publiczność. Ale wciąż, wiedząc z dnia na dzień więcej i więcej nie wiemy jak żyć. Wciąż drogi naszych bliskich, nie są naszymi drogami. Wciąż poszukujemy prawdziwego miejsca dla samych siebie. Wciąż szukamy. Choć często negujemy to i tak szukamy, tęsknimy.

Nie wiem jaka jest moja prawda. Ona się rodzi. Z każdym doświadczeniem, spotkaniem człowieka moja prawda się rodzi. Sama siebie weryfikuje, sama siebie koryguje. Obserwuję swoją prawdę i wciąż z nią współpracuję. Wciąż podejmuję jakieś decyzje, które bardziej lub mniej mają uczynić mnie i moje życie lepszymi. Efekt poznam zapewne dopiero po drugiej stronie.

Prawda jest jak wielka przestrzeń, której nikt nigdy nie odgadnie. A my wciąż siedząc w jaskini Platona sądzimy, że to co widzimy jest ową prawdą. I choć każdy z nas widzi z innej perspektywy, delikatnie odmiennej - każdy jednocześnie sądzi, że widzi to co widzą inni i że każdy z nas widzi to samo.

14 maja 2009

Rozwiązła asceza - Jak mędrcem może być człowiek przegrany?

Najbardziej mnie drażni ludzka głupota, która się bierze z wyboru, z zaniedbania, z lenistwa. Drażni mnie kiedy ludziom się nie chce pomyśleć, przeanalizować, kiedy wolą prostacki system "my-oni" i w zależności od sytuacji są po stronie jednych lub drugich.
Taka głupota z wyboru jest żałosna. Lenistwo i ciągłe łaknienie komfortu sprawiają, że zachowujemy się jak królowie. Ale tylko w jednym aspekcie - bogacze taplający się w diamentach. Odpowiedzialność, mądrość, rozwaga, empatia - tych aspektów już nie bierzemy pod uwagę. Są one nam absolutnie nie po drodze.

A potem jest czas na licytację większego nieszczęścia.
Wtedy umniejszamy problemy innych na rzecz tych naszych, osobistych, tak ogromnych, że nie do pojęcia.
Wtedy zmuszamy świat cały by skakał wokół nas w celu pocieszenia.
I tu uwaga - jakakolwiek forma pomocy jest źle widziana!!!
Dobrze jest przecież być w centrum zainteresowania.
Ten sposób ma jednak pewną wadę, dość istotną wadę - ma swój kres.
A potem zdziwienie - poczucie osamotnienia i odrzucenia.

A nasze wielce spektakularne cierpiętnictwo sprawia, że uzurpujemy sobie prawo do bycia mędrcami.
Jak mędrcem może być człowiek przegrany???
A jak już za tych mędrców się zaczniemy uważać, światu prawić morały, układać wszystkim wokół życie i każdego do siebie zrazimy - pociągniemy za sznurek ostatni. To już będzie samobój. Wówczas umniejszamy drugiego człowieka. Umniejszamy jego siłę i moc, jego szczęście i radość, jego zgodę na świat, jego jestestwo, jego w całości odbierając mu powagę i godność ludzką. I to jest sznurek niczym gilotyna izolujący nas od świata żywych.

Bo na głupotę nie ma rady. Każdy z nas ma prawo być mędrcem i głupcem. Prawo ma każdy i każdy samodzielnie decyduje czego właściwie chce od życia.

Asceza nie jest brutalnym odebraniem sensu. Nie umniejsza ona godności ale ją coraz mocniej uświadamia. Asceza ubrana w miłość niczego nie niszczy, ale uczy dostrzegania istoty. Głupia asceza nie daje nic o czym warto wspomnieć. - to moja opinia, jeśli się z nią nie zgadzasz, napisz.

Rozwiązłość jest jak pustak, dziś może być jutro nie. Dziś masz makijaż - masz szansę na rozwiązłe pseudo-udane życie. Jutro dorwą Cię na ulicy, zrobią zdjęcie, wykażą wory pod oczami - utracisz szansę na szczęśliwą rozwiązłość.

Brak Ci odwagi, żeby spojrzeć na siebie, na to kim jesteś, jaki jesteś. Brak Ci odwagi, żeby świat wokół kreować - ulepszając świat wewnątrz. To kosztuje. Nie majątek! Nie pieniądze! Nie skarby świata! To kosztuje tyle ile Ty sam jesteś wart, ile zdołasz wykrzesać sam z siebie. A czy chcesz - to Twoja rzecz.

Ale błagam, jeśli już pokopiesz ascezę i mądrość życiową, jeśli już odrzucisz sens pracy nad własnym wnętrzem - nie każ mi traktować siebie poważnie. Nie każ mi Ciebie na siłę uszczęśliwiać, dywagować z Tobą o czymś o czym i tak nie masz pojęcia. Nie trać cennego czasu na to by uświadamiać światu jak jest on zły i okrutny. Świat jest taki jakim go stwarzasz.

Ja nie narzekam na mój świat. Jest uroczy, pełen życia, szczęścia, łez, smutku, samotności, przestrzeni, powabu, piękna, miłości, nieokiełznanej radości, niepojętej siły i absolutnej pewności, że jestem tu ważna i potrzebna!!!


Jak mędrcem może być człowiek przegrany???

Zasłuchanie

Wsłuchując się w świat bliski i odległy można rozkochać się w miłości.
Kiedy słyszysz ptaki o poranku. Ptaki, które nie mają zapewne świadomości, że tak cudownie Tobie upiększają czas gdy otwierasz oczy i rodzisz się wraz z rodzącym się dniem - doznajesz błogiego stanu radości. Mimowolnie się wówczas uśmiechasz, dotykasz dłonią kochanka i tulisz do piersi jego cudowne oblicze.
Każde spotkanie z falami morskimi, z szumem tychże fal, ich ogromem, siłą i delikatnością, która ogarnia ze wszech stron dają Ci sposobność by na nowo odkryć świat piękny, urokliwy, pełen perspektyw dotąd nieznanych. Gdy pozwalasz sobie zatrzymać się chwilę by wsłuchać się w ów bezkresną istotę morskich fal - wypełniasz serce twórczym dobrem. Twórcze dobro, które choć piękne - jest jednocześnie wymagające. To jak piękno ascezy, która przeraża trudem i jednocześnie nim nęci.
Kiedy siadasz na trawie i przyglądasz się światu zaczynasz szukać piękna. Szukasz go na różne sposoby. Szukasz bezpośrednio, radując się na widok blasku słońca lub ogrodów kwiatowych. Szukasz inaczej - błądząc dotykiem, czuciem, dźwiękiem, szukasz by dostrzec coś czego oko nie dojrzy. Szukasz także dość smutno, w sposób przykry, ale wciąż świadczący, że szukasz piękna - szukasz wytykając niedoskonałość. Dotykasz słowem kolce róży, przepełniony śmietnik, zapach, którego Twoje nozdrza nie akceptują.
Kiedy słuchasz człowieka, chcesz z nim polemizować, boisz się wypowiedzieć swoje stanowisko, zgadzasz się z każdym słowem, które wypowiedziano, dotykasz ust rozmówcy by już nie atakował. Kiedy słuchasz człowieka jesteś za lub przeciw. Kiedy słuchasz człowieka brakuje Ci cierpliwości i sił by sprostać wysłuchaniu. Bo słuchać jest ciężko. Bo słuchać to jak kochać, jak akceptować, jak przyjmować inność - to trudna sztuka. Bo żeby słuchać - trzeba rozumieć sens słuchania. Bo żeby słuchać aktywnie trzeba wiedzieć po co i dlaczego, trzeba chcieć pełnią serca, duszy i rozumu słuchać i obrać sobie owo słuchanie jako cel właściwy, jako priorytet.

Słuchanie to podróż, to odkrywanie światów, których jeszcze nie znamy. Słuchanie to dar, to umiejętność, którą trzeba rozwijać by cieszyć się jej jakością, blaskiem i bogactwem. Słuchać to trwać przy drugim człowieku niezależnie od wypowiadanych przez niego słów. Słuchać to istnieć w sercu drugiego człowieka - czyż rozmawiamy bez świadomego spotkania z drugim człowiekiem?

Kocham słuchać, uczyć się Ciebie na nowo, uczyć się Ciebie dziś i jutro i wczoraj. Kocham słuchając Ciebie i słów Twoich - poznawać Twoje serce i trwać przy nim. Kocham czekać na Twoje słowa, na myśli, które skrzętnie przed światem ukrywasz. Kocham czekać na Twoje słowa i niecierpliwie czekać na czas gdy pozwolisz i mnie powiedzieć kilka moich prawd. Kocham tę niecierpliwość, która łaknie słów wysłuchanych i wypowiedzianych. Kocham słowa, które budują, tęsknią, wyrażają prawdę i nuty serca wiernego.

13 maja 2009

Otwarte nie-otwarte

Chyba czas nastał by rozpocząć życie.
Spoglądam w lewo. Spoglądam w prawo. Patrzę przed siebie. Wspominam świat za sobą.

Szeptem słucham skrzypu otwieranych wrót. Szeptem słucham słów, którymi się dzielisz. Szeptem jestem.

Mówimy, że jest w nas otwartość. Słowami zarzekamy się, że jesteśmy tolerancyjni, pełni empatii, współczucia i zrozumienia, namaszczeni akceptacją. Słowem deklarujemy to co głęboko jest w naszych pragnieniach. Deklarujemy pragnienia. Deklarujemy.

Rzeczywistość. Błogie deklaracje rozpływają się w mętnych realiach. Boimy się inności. Boimy się niedoskonałości. Strach ogranicza nasze słowa, milczenie, postawę, sposób bycia. Nie jesteśmy otwarci choć pragniemy tego. Nie akceptujemy siebie bo na siłę chcemy się wzajemnie ulepszać. Nie przyjmujemy drugiego człowieka w całości tylko wybiórczo. Co nam bardziej odpowiada - to przyjmujemy, co nas gryzie w zęby - to odrzucamy, zmieniamy, walczymy z tym atakując. Lęk nas ogranicza. Lęk.

Wpatruję się w Twoje oczy, senność i błogość ciszy. Wsłuchuję się w słowo, którego nie wypowiadasz. Chłonę Twoje lęki, przekonania, wierzenia, słowa, ciało, umysł, serce, moc, piękno, brzydotę i wszystko co stanowi, że jesteś tym kim jesteś. Wszystko co sprawia, że jesteś i stajesz się kimś kogo mam szansę się uczyć.

Uczę się każdą chwilą. Uczę się zasłuchaniem. Uczę się wpatrywaniem. Uczę się dotykiem. Uczę się zapachem. Uczę się rozumem i sercem. Uczę się otwartością. A kiedy się nauczę jakąś częścią mnie którejś części Ciebie - wyciągnę wnioski. Wniosek jeden, drugi, kolejny, następny, a potem konfrontacja. Wniosek taki by prowadził do miłości. Wniosek, który pokaże sens, będzie startem na kolejnej drodze, będzie początkiem kolejnej lekcji otwartego przyjmowania.

Brak otwartości - ograniczenie
Brak miłości - lęk
Brak akceptacji - walka

Otwartość - zadziwienie
Miłość - pełnia
Akceptacja - pewność

12 maja 2009

16 maja 2009 - 3 SPOTKANIE ARTANGELS W WARSZAWIE


Anielskie pisanie - anielskie spotkanie:)

Zapraszam na spotkanie Aniołów w najbliższą sobotę:)

Więcej info

http://artangel.ning.com/forum/topics/16-maja-2009-3-spotkanie

http://www.goldenline.pl/spotkanie/3-spotkanie-artangels-w-warszawie2

Dziękuję Asi - autorce tegoż plakatu, który ilustruje inicjatywę warszawską!!!!

A Ty nie chcesz być szczęśliwy

Bo ograniczenia są. W nas te ograniczenia królują. W naszych sercach pojawiają się tęsknoty i lęki. W sercach odnajdujemy radości, smutki i decyzje podejmujemy, które znaczą wszystko lub nie znaczą nic.

Boisz się być szczęśliwym bo to oznacza bycie słabym. Nie wiesz, że to znaczy siłę. Nie wiesz jeszcze, że to uczyni Cię radosnym.

Dorosłość każe nam być ponurymi istotami, pozbawionymi sensu i radości, nadziei i siły. Zmusza nas do zatracania siebie, kreowania się na kogoś kim nie jesteśmy. Każe nam poddawać się stereotypom. Wzmaga w nas wyrzuty sumienia gdy emanujemy radością, wypełnieni jesteśmy szczęśliwością. Wmawia nam, że jesteśmy banalni zawsze gdy na naszej twarzy widnieje serdeczny i prawdziwy uśmiech.

Banał radości
Banał szczęścia
Banał prawdy
Banał pokory
Banał siły
Banał drogi
Banał życia
Banał śmierci
Banał istnienia
Banał uśmiechu
Banał serdeczności
Banał akceptacji
Banał banalny
Banał banału

A ja idę własną drogą...

NIC TAKIEGO SIE NIE STAŁO

Nic takiego się nie stało

Ktoś odszedł
Ktoś pozostał
Ktoś niewiernie wiernym był przez chwilę
Ktoś zapukał bez zaproszenia
Ktoś odrzucił
Ktoś odrzuconym został
Ktoś
Ja
Ty

Ktoś umarł z głodu
Ktoś tańczył z radości
Ktoś wiersz napisał
Ktoś zamruczał z rozkoszy
Ktoś przytulił się do Ciebie
Ktoś rozbudził namiętności
Ktoś odnalazł nadzieję
Ktoś uległ urokowi piękna
Ktoś rozkochał się w świecie
Ktoś odkrył mądrość
Ktoś odważył się być szczęśliwym
Ktoś
Ja
Ty

11 maja 2009

Konsekwentnie

Problem polega na tym, że brak nam wytrwałości. Wytrwałość, trwanie, przetrwanie --> konsekwentne bycie, działanie. System obrazkowy; zagłuszanie ciszy; wstyd religijny, filozoficzny - wszystko to wpływa na obniżenie naszego poziomu wytrwałości. Brak analizy stanu istniejącego, koncentracja na własnych kompleksach, słabościach, wszelkie bolączki jakie nas nurtują, dopadają i systematycznie włażą nam na głowę zabierają nam przestrzeń do tego by działać, podejmować decyzje w sposób rozważny i konsekwentnie w nich trwać.

A wszystko zaczyna się w myśli.

Jaka jest moja myśl?
Co niesie ze sobą moja myśl?
Jestem wobec niej uczciwy, wolny, wierny, podporządkowany? Jaki jestem wobec mojej własnej myśli? Może słaby?

Moją decyzję mogę podjąć wówczas gdy znam realia. Wytrwać w niej wówczas gdy decyzje podejmowałam w prawdzie, bez oszustwa, przyglądając się sytuacji i sobie - dałam więc sobie szansę by decydować mając w miarę pełny pakiet informacji. To pozwala wytrwać w decyzji, zamiast ją za chwilę zmieniać.

Konsekwencja. Trudna sprawa. Powiedzieć, że się kocha i wiedzieć co to znaczy. Podjąć pracę i zgodzić się na jej warunki. Nie porównując się do innych. Konsekwencja - znajomość siebie, własnych potrzeb, predyspozycji, okoliczności i otwartość na to, czego przewidzieć nie można było.

Siła. Psychiczna stabilność - niezależna od zmian, od nieprzewidzianych piorunów, burz, zmienności zewnętrznej. Konsekwentne kroczenie zgodnie z własnym wyborem daje siłę, która nie odbiera ale wnosi.

Pewnego dnia okaże się, że podjęcie decyzji nie będzie najtrudniejszym wyczynem, ale konsekwentne w niej wytrwanie.

Odrzuceni

Zapomnieni
Odrzucei
Osamotnieni
Odurzeni
Chronicznym
Brakiem
Miłości

Bezdomni

"Kochaj i rób co chcesz" powiada Augustyn. Kochaj. Co to znaczy? Akceptuj? Trwaj? Bądź? Odejdź? Trudno określić czym jest miłość, może niczym co można określić słowami. A jednak każdy z nas pragnie być kochany. Każdy z nas cierpi gdy kochanym nie jest. Każdy z nas pragnie. Każdy. Choć nie wiemy czego pragniemy. Nawet jeśli słowo miłość dla mnie i dla Ciebie znaczy co innego - dobrze wiedzieć co oznacza naprawdę. Tylko wtedy możemy uświadomić sobie czego pragniemy i co chcemy ofiariować.

Kochaj i czyń co chcesz - wszystko co uczynisz z miłości będzie owocem miłości.

7 maja 2009

zapytam - wysłucham

zaryzykuję - zapytam
zaryzykuję - raz kolejny drzwi otworzę
zaryzykuję - wiatr wpadnie krzesła wywróci zasłonki z okien wydrze
zaryzykuję - słuchać będę
zaryzykuję - czekać będę
zaryzykuję - wysłucham

zapytam - nie znam odpowiedzi
zapytam - wysłucham
zapytam - zamilknę
zapytam - oczy zamknę otworzę
zapytam - istnieniem będę
zapytam - wytrwam

Zauważyłaś? Zauważyłeś?

Jak naznaczeni jesteśmy zewnętrznością?
Jak okryci jesteśmy niezrozumieniem?
Jak zagubieni w opiniach, stereotypach, powinnościach, zasadach, wadach, zaletach, mocnych i słabych stronach?
Jak smutne są oczy przechodniów?
Jak samotność obrasta nas wraz z posiadaniem?
Jak łatwo ulatuje nam sens?


Smutek pogrąża świat wiecznie roześmiany. Nie widać ran Tybetu, niewolnictwa Chin. Nasz świat światem jest europejskim..., najlepszym. Wszystko w nim zorganizowane i jasne od brzegu do brzegu życia. Bezkrytycznie godzimy się na to co jest, biadoląc, że tak jest właśnie. Spontanicznie podejmujemy rękawicę, choć nie żyjemy by walczyć.


Zapomnieli o miłości, o szacunku dla wolności, dla człowieczeństwa i zwyczajności. Zapomnieli, że tu wszystko się rozpoczęło. W tej magii spojrzenia w miłości. Tu, gdzie Ty pragniesz mojego dobra a ja Twojego. Tu, gdzie wzajemność ogarnia wszelkie smutki i radości; wszelkie dobro i niedoskonałości. Tu miłość zaczyna się gdy mamy szansę wybaczyć. To nasza szansa. Nikt inny jej nie dostał i nie otrzyma. Tu zaczyna się nasze miłowanie gdy pozwalamy żyć inaczej, być inaczej, kochać odmienniej; gdzie przyjmujemy, że świat większy i bardziej barwny niż nasz umysł i zasady. Tu zaczyna się odnajdywanie sensu, gdy w sobie samych sens życia zaczynamy dostrzegać. Tu, gdzie bez lustra - wiemy, że jesteśmy ważni i potrzebni. Gdzie pokochamy nasze serca, ciała, umysły po to jedynie.... by kochać i żyć miłością bardziej i bardziej.

Zapomnieli o miłości, bez której nikt z nas dnia nie przeżyje. To ona daje siłe rozbitkom na morzu i alpinistom gdzie w głębi bezkresnych gór. To miłość daje nam siłę być człowiekiem mimo ran jakie nosimy z każdym dniem w coraz większym wymiarze. To miłość sprawia, że seks nie jest sportem, a zaufanie ułudą. To miłość nadaje Twojej twarzy urok tak niepowtarzalny, że żadna Margaret Astor Ci niepotrzebna. To miłość akceptuje to, że jesteś jaki jesteś, jaka jesteś bo takim właśnie Ciebie pragnęła, potrzebuje, takim Ciebie stworzyła. Miłość Ciebie stworzyła. Jesteś dzieckiem Miłości.

6 maja 2009

Spotkanie

Nastała chwila. Nastała radość. Nastała łąka. Pejzaże podniebne, szczęścia lekkie, rozwiane po świecie tęsknoty. Zaopiekuj się nimi.
Podaj mi dłoń swoją. Spójrz w oczy. Nie bój się.
Pragnę podać Ci dłoń swoją. Spojrzeć chcę w Twoje oczy i nie bać się.

Spotkanie... Czas, kiedy stworzenie ważne jest dla Stwórcy.
Czas gdy bycie istnień jest celem, jest chwilą na drodze, jest zwieńczeniem, jest drogą, jest najważniejszym bytem.

Nastąpi czas gdy pokochamy siebie. Nastąpi chwila gdy zaczniemy łaknąć, odkrywać, dzielić się i ufać. Bezkresny czas. Bezkresna nadzieja. Bezkresne szczęście.

Stwórzmy bezkres spotkania...

5 maja 2009

Cisza

Opadła rosła
Dajesz znak
Pragniesz
Granica

To taki sen
Wolność
Niewola
Pragnienie
Granica


I nigdy nie wiem nic ponad to co mi jest dane. Nigdy nie dowiem się nic ponad to co otwartymi dłońmi zagarnę. Zawsze zniknę by nie istnieć, jeśli tylko sensu zabraknie. A ja chcę umrzeć z miłości. Nigdy nie uśmiechnę się do istoty nieznanej jeśli poznać jej nie będę miała odwagi. Zawsze uciekać będę przed nieznanym jeśli nie pokocham sercem pełnym. Umrę tak szybko jak zatracę miłość.

Priorytety

Kiedy zamykasz oczy i oddajesz się marzeniom, dostrzegasz zwykle bogactwo piekna. Jeśli moim marzeniem nie jest posiadanie tego bogactwa - masz mnie za głupca.
Kiedy otwierasz oczy, ja patrzę w nie - widzę starość. Gdy Ty znajdujesz chwilę, by spojrzeć w moje oczy - widzisz radość - twierdzisz, że mam łatwy lajf.
Kiedy stoisz na krawędzi - winisz świat. Kiedy jesteś na szczycie - zasługi przypisujesz sobie.

Kim byłeś wczoraj? Kim jesteś dziś? Kim będziesz?

Kim jesteś? Co sobą stanowisz? Jaki masz masz cel?

Na chwilę zamykam oczy. Dotykam Twoich ust i szukam w nich wytchnienia. Dotykam serca by dostrzec co skrywa w swojej głębi. Dotykam myśli by poznać kim naprawdę jesteś. Dotykam by po swojemu spotkać się z Tobą. Dotykam by dać i otrzymać. Dotykam bo nie ma w tym nic złego.

4 maja 2009

Pokocham siebie

To trudniejsze niż wszelkie zasady, religie, reguły, zakazy i nakazy. To trudniejsze od wypełniania obowiązków, bycia wiernym, lojalnym, od wytrwałości i konsekwencji, od szczerości wobec drugiego człowieka, od uczciwości wbrew sytuacjom, wbrew fałszywym ocenom.

To trudne siebie pokochać. Pokochać siebie uczciwie. Pokochać prawdziwie.

Pokochać - co to oznacza?
Kochać, pokochać, miłować. Co oznaczają te pojęcia? Niby każdy ma swój własny słownik, ale jednak każdy tych słów używa sądząc, że wzajemnie się rozumiemy. A czy naprawdę jest między nami nić porozumienia?

Pokochać to dla mnie zaakceptować to co jest takie jakie jest. Poświęcić temu czas, swój czas, uwagę, okazać zainteresowanie. Pokochać to zadbać o ten stan istniejący. Zadbać czyli czynić wszystko by ów stan był dobry, lepszy; piękny, piękniejszy; szczęśliwy, szczęśliwszy, i tak dalej.... Okazać temu czułość i dobroć. Wybaczyć niedoskonałość. Pozwolić niedoskonałości by istniała. Brak pozwolenia i tak niczego nie zmieni. Brak doskonałości jest stanem istniejącym, brak jego akceptacji nie wnosi niczego twórczego, jest zaprzeczeniem stanu, który istnieje niezależnie. Pokochać to troszczyć się o dostrzeganie piękna i dobra, to koncentrowanie się na tym co dobre, co budujące, dające nadzieję. Pokochać to rozwijać talenty, umiejętności, rozpoznawać predyspozycje i nieustannie pracować nad ich rozwojem. Pokochać to pracować na rzecz obiektu kochanego. Pokochać to powstawać, nawet jeśli upadnie się pod garbem lenistwa, niedoskonałości, braku wytrwałości; powstawać i kontynuować pracę na rzecz dobra. Pokochać to wciąż konsekwentnie trwać w podjętej decyzji miłowania. Pokochać to wybaczyć postawę niekonsekwentną. Pokochać to wydobywać szczęście, radość, dobro - na powierzchnię zawsze, nawet jeśli są one znikome, małe, wręcz niedostrzegalne. Pokochać to koncentrować się na odnajdywaniu tego dobra i wzmacnianiu go, pielęgnowaniu go.

Pokochać siebie jednak to zadanie, które ma wartość wyższą. TU ZACZYNA SIĘ PRACA NAD MIŁOWANIEM PRAWDZIWYM, NAD WZAJEMNYM OBDAROWYWANIEM SZCZĘŚCIEM, NAD CODZIENNYM ŻYCIEM, ISTNIENIEM WE WSPÓLNOCIE SERCA ROZUMU I DUCHA; WSPÓLNOCIE CZŁOWIECZEJ. Tu zaczyna się istnienie w szczęściu i miłości. W moim, Twoim sercu. W mojej, Twojej głowie. W moim, Twoim życiu. Kimkolwiek jestem ja, kimkolwiek jesteś Ty.