30 listopada 2009

Mandala księżycowa

Dziś w nocy zobaczyłam cudowny obraz. Mandale księżycową.
Księżyc niemal w pełni. Wokół niego poświata. Potem długo, długo nic. I wielki okrąg ze światła lub chmur. Nie wiem.
Napisałam smsa do koleżanki, żeby spojrzała w niebo. Widziała podobnie jak ja choć nie nazwała tego piękna mandalą.
Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego.

29 listopada 2009

Bezradność

Właśnie skończyłam "Alchemika". Nie jestem fanką Coelho, ale faktem jest, że potrafi on czasem swoimi słowami podsumować pewne prawdy jakie znamy, ale o nich zapominamy. Czasem przypomina, a czasem prowokuje do zastanowienia. Tak i tym razem było.
Sama wiele lat temu postanowiłam żyć zgodnie z zasadą - jest Ci źle to zmień to, żeby było lepiej. Wiele lat temu zaczęłam kroczyć zgodnie z tą instrukcją i to była jedna z lepszych decyzji jakie w życiu podjęłam. Oczywiście każdy może podjąć taką decyzję, choć nie każdy to czyni.
Z biegiem czasu poznaję nowe oblicza prawdy. Czasem wyłaniają się ze mnie, a czasem są mi przekazane. Myślę, że to także oparte jest na przypomnieniu. Jak u Coelho. Zawsze bowiem gdy coś nowego poznam, zasłyszę - albo to przyjmuję jako swoje, albo rezygnuję z tego jako niezgodne ze mną.
Pewnie w tym właśnie celu poznajemy kolejnych ludzi. Po to żeby przyjżeć się samemu sobie. Najchętniej oczywiście skupiamy się na drugim człowieku, jednak to nie wnosi do naszego żywota niczego budującego. Skupiając się na wadach i zaletach Przechodnia - wciąż zaniedbujemy siebie. Dlatego ja wolę przyglądać się sobie. Zawsze to przynosi korzyść.
Poznając tak krok za krokiem różne przestrzenie dostrzegam wzrost, widzę podróż. Nie zachodzi tu nic rewolucyjnego. Zwyczajnie żyję. Żyję na tyle świadomie, na ile potrafię. Z perspektywy czasu widzę piękne efekty. To dodaje sił by iść dalej. Może jednak złudnie budować dumę, która oddala od prawdy. I tu na straży stoi bezradność. Bezradność debiutu.
Nowa twarz, nowe oblicze, reakcje, emocje, sposoby na życie. Nowe wszystko i piękne. Podniecające i budujące. Inne smugi tęsknoty lecz wciąż tęsknota. Inne pragnienia lecz wciąż silne może bardziej niż niegdyś. Nowa chwila przynosi mi w darze bezradność. Tę swojską, z którą można pić całą noc, potłuc się pod stołem i rano obudzić starym-nowym kimś.
Bezradność czyni mnie zwyczajnym człowiekiem. Tym, który czuje, myśli, istnieje.

27 listopada 2009

from inside of me

http://www.youtube.com/watch?v=pCeetupwpPo&feature=related

a myśli płyną
bezwiednie
świadomie
czule
bez kresu

a jeśli ja wiem wszystko?
jeśli mam wszystko...
wszystko czego mi trzeba?
to o co mam prosić?
co zmieniać?
ulepszać?

przenikają się
światy
ten, którego jestem częścią
ten, którego część stanowię

until I die


Tylko droga, którą kroczę prowadzi mnie do kolejnych źródeł mojego istnienia. Im dłużej kroczę tym bardziej dostrzegam, że to nie jest poszukiwanie świata w sobie, ale siebie w sobie. Dźwięki, piękno, brzydota, miłość, oczekiwanie, tworzenie, metamorfozy - wszystkie one są jak kroki, jak kolejne nuty wyśpiewane w olśnieniu własnego istnienia. Koleje maźnięcia pędzlem jak mandala tworzona sercem owo serce stymulująca.

Dzieje się to malowanie. Dzieje się to kroczenie. W sobie kroki stawiam, płynę w świecie, który jak rzeka prowadzi mnie dokądś. Nigdy nie wiem dokąd. Kogo spotkam dziś, jutro, za kilka dni? Kto odejdzie, powróci? Nie znam z imienia ani nazwiska tego co będzie ale znam to co już istnieje w mojej świadomości. Poznaję to co mam w sobie. Nieprzypadkowość spotkań, dążeń, pragnień.

przeplatają się moje światy
mój świat się ubogaca
realne i niewidoczne się łączy
harmonia
czego nie widzę istnieje
co doświadczam jest uświadomione
lustro
zwierciadło uświadamiające
sens niewidzialnego

Milczenie

Dziś milczę.
Milczę cicho i spokojnie.
Milczę tak jak się nie milczy zwykle.
Ja tak nie milczałam.
Kiedyś.

Milczę dziś świadomie.
Milczę bo umiem.
Milczę bo co się stało na zawsze istnieje.

Milczę choć bywa różnie.
Czasem cieleśnie.
Czasem skrycie.
Czasem ścianą milczę.
I kartką czasem.
Może tańcem milczę.
Jak popadnie.
Tak właśnie milczę.

Milczę nowym snem.
Nową duszą milczę wspólną.
Milczę tak ot bo chcę.
Milczę czuję.
Milczę kocham.
Milczę czekam.

25 listopada 2009

Boję się

Co mam napisać?
Zupełnie jak w tytule - ogarnia mnie lęk.

Gdy pisałam poprzedniego bloga, był on osobisty, prawie jak pamiętnik. Dużo w nim było historii konkretnych, związanych z emocjami, uczuciami, osobami. Gdy go zakończyłam ktoś dał mi radę - piszesz zbyt osobiście.
Cisza. Potem była cisza i życie bez tekstu. Pierwotnie było to trudne, bo przywykłam do poranków przy kawie i laptopie. Potem jednak zaczęłam bardziej dogłębnie obserwować siebie i to co wokół mnie się dzieje, a wówczas niemoc pisania przestała mi uwierać. Aż się nauczyłam tak właśnie funkcjonować.

Nastąpił czas gdy będąc nieco innym człowiekiem postanowiłam znów zabrać się za materię słowa, jednak już inaczej. Początkowo miałam cel - jasno określać to co chcę stworzyć. Potem chyba zaczął mi się ów cel rozmywać bo usłyszałam, że tak się nie dzieje. Dyscyplina, dyscyplina, wciąż dyscyplina. To ona doprowadziła mnie dziś do tekstu, który ma być osobisty i ogólny jednocześnie. Chcę napisać o emocjach, które tak bardzo spowszedniały, że ludzie przestali je zauważać.

Emocje są piękne takie esensjonalne w swoim kształcie i sile prowokacji. Dają znać co człowieka porusza, dotyka. Pokazują sfery, które mają znaczenie. Często tak wymownie ukazują swą wartość, że zatrzymujemy się właśnie na nich. Wtedy się kłócimy, zakochujemy, wówczas prowadzimy auto tak jakby prędkość miała totalnie zmienić nasz świat, uciekamy przed sobą, ludźmi, poddajemy się tęsknocie, która pierwotnie piękna - finalnie nas zwyczajnie wyniszcza. Zatrzymujemy się na poziomie emocji. A ona jedynie wskazuje kierunek...

Boję się. Tak! Wreszcie ktoś mi pokazał w moim lustrzanym odbiciu czego się boję. Wreszcie dojrzałam do tego by stanąć ze sobą twarzą w twarz i zatrzymać się na tym co mnie przeraża. Stanąć odważnie. Emocja pokazuje co jest dla mnie ważne. A ważne może być z różnych powodów. Emocja nie jest wszędobylska, nie musi nade mną panować, jest jedynie drogowskazem.

Gdy zatrzymałam się tak właśnie... odważnie i spojrzałam w siebie - okazało się, że tam, gdzie pokładam największe swoje sekrety, tam gdzie najbardziej chciałabym być - tam stawiam mur odgradzający mnie ode mnie samej. Buduję go wolno. Jestem przecież inteligetną kobietą i nie dam sobie prawa by tak po prostu przegrać. Walczę! A może "walczę"?
Zatem buduję ten mur, który zakrywa źródło, powód mojego lęku.

Dziś wiem, że to czego dowiedziałam się wczoraj dla Ciebie jest niedostępne. Jeśli kiedyś przeżyjesz coś podobnego - wówczas zrozumiesz o czym piszę. Dziś mam świadomość, że emocja jest tylko znakiem drogowym wiodącym do celu. Nie ma znaczenia jaka to jest forma wyrazu, która emocja mną targa. Istotą jest fakt, że ta emocja jest sojusznikiem tylko wówczas gdy zechcę wsłuchać się w to co ona ma mi do pokazania i do powiedzenia.

Dziękuję

23 listopada 2009

Deszcz

Pana deszcz
Słyszysz
Zmywa
to co było
Jutro
Nowy dzień
kolejny


Tobie

23.11.2009 AD

Dziś będzie inaczej.
Dziś bedzie bezczelnie.

Twoja ocena nie ma znaczenia. Jest jedynie śmiałym bytem, którego sensu właściwie nikt nie może udowodnić. Cokolwiek powiesz - zawsze będzie przejawem Twoich oczekiwań, tęsknot, subiektywnej prawdy o ile taka w ogóle istnieje.
Zaciekawienie Twoje lub obrzydzenie moim słowem ma natomiast znaczenie - lustrzane oblicze. Tu możesz się przejżeć i rozejrzeć po własnej twarzy. Gdzie masz zmarszczki i jakie one są. Jak wyglądasz i czemu właśnie tak. To wszystko jest efektem Twoich decyzji, które doprowadziły Ciebie do mnie. A we mnie odczytujesz jak w osobistej księdze wiedze o sobie samym.

Dziś zaczynam kolejne życie. Posprzątałam już minione epizody i powzięłam decyzje na to co będzie. Bo to co nastanie zależy ode mnie.
Poprzednie etapy miały swój sens. Każde doświadczenie miało znaczenie. To dzięki nim dziś jestem tym kim jestem. A kim jestem?
Jestem kobietą.
Jestem artystką.
Jestem osobą.

Nie popełniam jednak wielkich rewolucji. Nie zmierzam do tego by kogoś wypieprzyć ze stołka i samej na nim zasiąść. Bo mój stołek stworzyłam sama. Sama także kiedyś go po sobie pozostawię dla tych, których nie stać na stworzenie własnego "ja" więc podsysają posażytniczo energię ze zgliszczy innych osób. Nie oszukujmy się - na świecie jest mnóstwo wampirów. Emocjonalnych, energetycznych, mentalnych. To istoty będące tu, między nami, w naszym świecie.

To co popełniłam możesz nazwać po swojemu. Remontem mieszkania, terapią, wyborem łatwej drogi. Jakkolwiek to nazywasz - to na co się zdecydowałam jest moje i takim pozostanie. A ja mam pełną świadomość, że idę taką drogą jaką właśnie chcę iść. Szukasz we mnie na siłę małostkowości, może ucieczki. Kto wie! Może to wszystko jest zawarte w moim życiu!? Powiedz tylko, jakie to ma znaczenie? Umiesz odpowiedzieć na to pytanie?

Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nie ma przypadków. Bóg, energia, podświadomość, jakiekolwiek znajdziesz metody na wyjaśnienie i zrozumienie własnego życia - takimi będziesz tłumaczyć własne decyzje. Im więcej ich poznasz - tym większe szanse, że decyzje jakie podejmujesz będą słuszne. Im bardziej zamknięty pozostaniesz tym bardziej będziesz brodził w dolinie wysychającej rzeki poszukując sensu, czemu ona wysycha.

Dziś już wiem, że nie muszę być na siłę miła, bezczelna, bezpruderyjna czy skromna, seksowna, perwersyjna ani ciemna żeby na kimkolwiek zrobić wrażenie. Wiem, że nie muszę dopasowywać się do Was, do Ciebie. Bo wiem, że moja droga jest przeznaczona dla mnie. To, jak długo na niej kroczysz razem ze mną zależy od Ciebie i mnie, ale głównie ode mnie. Bo ja nie czekam na Ciebie, jeśli Ty nie wiesz czy warto skręcić w lewo czy w prawo. Ja wiem jaką mam dalej iść ścieżką, Ty natomiast musisz znaleźć własny szlak. Inaczej wałęsając się za mną będziesz się męczył moim tempem, a mnie spowolniał i zabierał mój cenny czas. Bo nasze drogi się schodzą i rozchodzą, dokładnie tak jak sobą pokierujemy.

Nie pamiętam dat. Nie zapamiętuję kiedy kto się urodził, kiedy ma imieniny. Nie pamiętam daty własnego ślubu. Ani jednego ani drugiego. Nie pamiętam o jakiej godzinie się urodziłam. Dla mnie te liczby są szyframi, w których się nie odnajduję. Dzisiejszą datę chcę jednak zapamiętać. Dziś w sposób absolutnie sterowany, świadomy i poparty własnymi decyzjami zaczynam nowe życie, nowy jego etap. Teraz moim zadaniem jest wytrwanie w konsekwencji bez oglądania się za siebie.

Ciepło jakie czuję w dłoniach jest dla mnie doświadczeniem, jakie znam od lat. To oznaka pokoju jaką niegdyś dano mi poznać, a teraz, przez wszystkie lata mojego życia staram się by mi towarzyszyła. Ów pokój jest dla mnie jasnym komunikatem, przekazem. Ciepło dłoni, we wnętrzu - które odczuwam obecnie - jest dla mnie przyjemnym uprzytomnieniem sobie, że to co robię jest właśnie kolejnym krokiem jaki stawiam bo chcę i wiem dlaczego chcę.

Dziś także jasno mogę powiedzieć, że wygrałam. Wygrałam koszmarnie wielką batalię, trwającą wiele lat. Długo walczyłam nie znając mechanizmów ani metod walki. Działałam intuicyjnie. Później zaczęłam poznawać sposoby. Było łatwiej. Wciąż jednak wiedziałam to co wiem dziś, że walczyłam zawsze o wolność własną. I dziś wiem, że wygrałam. Bo to właśnie w niej narodziły się dobro, twórczość, miłość, akceptacja i wiele jeszcze innych cech, w których Ty zaczniesz się prawdopodobnie doszukiwać paranaukowych parametrów. To jednak, jak napisałem we wstępie nie ma znaczenia. Daję Ci na dłoni skarb mojego życia. Pokazuję moją drogę. Możesz ją oceniać, czerpać z niej siłę, uczyć się ode mnie. Wszystko co zrobisz stanie się Twoim wyborem. I tak długo jak nie wkroczysz na teren mojej wolności - tak długo jesteś Najważniejszym Gościem.

Jest jedno postanowienie jakie mam i chcę się z Tobą nim podzielić. Planów bowiem mam kilka, ale postanowienie na nadchodzący czas jedno, solidne - pozostać otwartą. Zapytasz "dlaczego?". Z obserwacji moich wynika, że kiedy człowiek już coś wie - zaczyna być głupi i tępy. Zapomnina bowiem, że jego wiedza zawsze jest jedynie ziarnem wiedzy istniejącej. Ziarnem życiowej mądrości. Nie wiem co mną kieruje: egoizm, egocentryzm, próżność, zdroworozsądkowość, mądrość, cokolwiek - chcę pozostać otwarta i stawać się taka coraz bardziej.

Oto moje credo dnia 23.11.2009 roku.

Trzykropek

Czasem chodzi tylko i wyłącznie o to żeby pieprznąć wszystko i pójść przed siebie. Nie oglądać się za siebie. Iść przed siebie. Tam patrzeć. Tam szukać. Tam, gdzie wszystko jest totalnie nowe.
Po jasną cholerę babrać się w przestarzałych mdłościach? Po co być cukierkowym niebytem? Uśmiechać się na żebraka i udawać, że tak właśnie jest jak w marzeniach?
Po kiego diabła się bać? Przecież i tak umrzesz! I tak będzie kres.

I niech tak właśnie się stanie! JAK JA CHCĘ ŻEBY SIĘ STAŁO!

18 listopada 2009

A ja wolę żyć szczęśliwie:)

Każdy z nas ma coś co lubi i to czego nie lubi. Jedni lubią taniec, inni zabawę w wojnę a jeszcze inni totalne lenistwo. Każdy ma swoje własne ja. Czasem jest ono świadome, a czasem jak u Orwella - zupełnie ubezwłasnowolnione. Jednak ważne jest i to, że każdy ma swoją drogę. Własną ścieżkę którą podążając czyni rzeczy istotne dla siebie i innych. Czasem nasze działania oddziałują na innych, a my nie wiemy o tym. Jeśli to pozytywne działania - to pięknie. Jeśli jednak negatywne - to już mniej radośnie.
A ja w tym gąszczu istnień lubię być szczęśliwa. Taką mam pasję. Niewiele o szczęściu powiem bo nie jestem teoretykiem, ale wiele doznaję bo jestem praktykiem. Bacznie obserwując ludzi staram się pytać i rozumieć. Często mogę się ograniczyć jedynie do akceptacji faktu. Niczego bowiem ani pojąć nie umiem ani czasem nawet nie chcę. Bo wybieram na co chcę przeznaczyć swój czas. Czy mam go dla ludzi którzy na siłę będą mnie edukować, że świat jest zły, a człowiek beznadziejnie nieszczęśliwy i tak już jest i tak być musi? Czy może dla człowieka, jednostki, która wnosząc do mojego życia swój dary lub dary przyjmuje ode mnie to co mam najlepszego? Ja decyduję czy moje myśli mają się uginać pod garbem problemów czy mają być skierowane na afirmację pozytywnych doświadczeń. Ode mnie wreszcie zależy w znacznym stopniu czy jestem szczęśliwa.

Lubię być szczęśliwa bo to wprawia mnie w zachwyt, daje siłę do przekraczania siebie. Lubię być szczęśliwa bo wówczas mam w sobie radość tworzenia, którego to talentu nie odkryłam nigdy wcześniej. Lubię być szczęśliwa bo dzięki temu spotykam innych, szczęśliwych ludzi. To sprawia, że czuję się silniejsza i bogatsza. Lubię być szczęśliwa bo w pewnym momencie sama dostrzegam, że nie zastanawia mnie już "Czy warto żyć?", ale JAK WARTO ŻYĆ!

A Ty? Jesteś szczęsliwy? Jesteś szczęśliwa?

17 listopada 2009

Oczekiwanie prowokowane

Zaraz zmieni się świat.
Mój świat się zaraz zmieni.
Nie inny świat. Tylko mój.
Moje życie już się przemienia.
Oczekuję.
Prowokuję.
Wpływam na siebie samą.
Przyglądam się.
Nie jestem bezwolna. Jestem wolna.
Ode mnie zależy kim jestem i jaka jestem.
Ode mnie zależy jaką naukę wyciągnę z kolejnego dnia.
Ode mnie zależy kim jestem.

Szukasz szczęścia?
Gdzie?
Jak?
Każdy ma pewnie własną receptę na szczęście. Moja recepta stwarza mi warunki do bycia szczęśliwą każdego dnia. Lubię swoją receptę.

Szukasz siebie?
W jaki sposób?
Gdzie?
Na zewnątrz?
Co tam znajdziesz?

Masz swoje życie?
Czyje ono jest?
Twoje?
Świata?
Kto go tworzy?

Wciąż zadaję sobie pytania związane ze szczęściem i miłością. Wciąż obserwuję siebie i innych, przyglądam się mechanizmom działania. Część spraw pojmuję intuicyjnie, inne interpretuję na podstawie posiadanej wiedzy i coraz bardziej przekonuje mnie fakt o nieograniczoności. Coraz mocniej dostrzegam sens bycia otwartym. Coraz bardziej także widzę jak to jest trudne, gdyż w ogromie doznań i informacji trzeba się jakoś odnaleźć. Ja to nazywam kręgosłupem. Ty to może nazwiesz inaczej. Jednak mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Chodzi o to by nie zatracić siebie. Wówczas dopiero istniejemy świadomie. Istniejemy z każdą chwilą uświadomienia. Czy jednak mamy w sobie na tyle pokory, czyli otwartości by stawać się świadomymi z dnia na dzień? Czy jesteśmy chętni na takie właśnie życie? Może łatwiej jest żyć bez samoświadomości? Może łatwiej jest żyć kiedy inni podejmują decyzje za nas? Za Ciebie i mnie? Przecież nie ma w tym niczego złego! Może nie każdy na świecie jest po to by prowokować?
Indywidualność daje poczucie osamotnienia...

16 listopada 2009

Prawdopodobnie

Prawdopodobnie każdy z nas ma w życiu takie chwile, które wymagają jasnego wyboru. Wtedy decydujemy o szkole, zawodzie, życiowym partnerze, marce samochodu. Każdy z nas ma swoją hierarchię spraw ważnych i mniej istotnych. Okazuje się, że takiej chwili się nie lubi. Lękamy się zmian, konsekwencji i tego, że będzie inaczej niż było dotychczas. Jest to uzasadnione. Nie wiemy przecież jak potoczą się nasze sprawy jeśli wejdziemy w nieznaną dotychczas uliczkę.
Z drugiej jednak strony jeśli damy okolicznościom życiowym szanse kształtowania nas poprzez to co nas spotyka bez naszej zgody - może staniemy się gotowi na zmiany, których nie musi prowokować nikt inny jak tylko my sami? Może mamy taki poziom pojmowania siebie, życia, drugiego człowieka, że nie są nam potrzebne prywatne kataklizmy by coś zmienić i iść przed siebie?
Prawdopodobnie jesteśmy silniejsi i sprawniejsi niż nam się zdaje. Prawdopodobnie nasze dusze i serca wyczuwają naszą gotowość do zmian, ale je zagłuszamy. Prawdopodobnie okoliczności jakie sami stwarzamy są po naszej stronie.
"Prawdopodobieństwo" to hasło asekuracyjne. Daje ono minimum pewności i maksimum otwartości. Wyraża pokorę wobec tej wiedzy jakiej nam brak, co nie znaczy, że jej nie ma i wobec tej wiedzy jaką kiedyś poznamy, ale ten czas nastąpi w innych okolicznościach. Prawdopodobieństwo daje także szanse pozostania otwartym na to, co z góry określamy lub oceniamy - odbierając temu czemuś nieznaną wciąż wartość. Ale przede wszystkim daje ono szanse poznania nieznanego.
Ten czas właśnie się dzieje. Klocki domino czekają na pierwszy podmóch. Czy jestem na ten ruch gotowa?

15 listopada 2009

Płynę

Wtedy gdy jestem ponad sobą dzieją się cuda. Niebo otwiera przede mną swoją radość. Wiosna ubarwia me nagie, czyste ciało kwieciem. Uwielbienie otula mnie delikatnie. Wspomnienia osnuwają moją niewinność przyoblekając w nadzieję.
Płynę.
Lubię płynąć by na zawsze być jak dziś - niewinną istotą z nieba.


Dario Dziękuję
http://dariapelhen.pl/

14 listopada 2009

Words are very unnecessary

Maluję sobie i myślę ponownie nad potrzebą. Na ile potrzeba jest czystym bytem, na ile wynikiem ludzkiej niedoskonałości. Potrzeba posiadania, miłości, akceptacji - wszystkie one z pewnego punktu widzenia są zupełnie naturalne. Czy jednak zawsze tak właśnie jest?
Kult rozumu czy miłości. Bogowie i boginie. Cóż oni i one nam pokazywali? Czemu w ogóle zaistnieli i kto jest ich kreatorem? Czemu jeden czy drugi kult w ogóle zaistniał?
Nie chcę tym razem dzielić się z Tobą wszelkim rozumowaniem jakie się we mnie dzieje, bo jak już napisałam - słowa są czasem zbyteczne - jednak chcę Ci pokazać inne spojrzenie, jakie mi przebiega w myślach. Mianowicie, że czasem potrzeba jest drugim efektem ludzkiej słabości. Nie zawsze bowiem jest tak, że dzielimy się naszą wiedzą bo chcemy się nią zwyczajnie podzielić... Czasem sami sobie wciąż udowadniamy, że jesteśmy coś warci. Nie zawsze także pomagamy bo mamy dobre serce ale na siłe chcemy czuć się potrzebni. Jakaż dzieje się nam jednak katastrofa gdy na naszą pełną szlachetności miłość nikt nie reaguje...

Potrzeba.
Czy ja jestem więźniem potrzeby?
Przedmiotu?
Smaku posiadania?
Wyzwolenia z posiadania?
....?
A Ty. Czy Ty jesteś więźniem swoich potrzeb? Potrafisz je nazwać? Określić? Znaleźć ich rzeczywiste źródło?

12 listopada 2009

Dlaczego

To takie śmieszne słowo. "Dlaczego".
Dlaczego pada deszcz?
Dlaczego słonie chodzą na wielkich łapach, a nie trąbach?
Dlaczego murzyn jest czarny?
Dlaczego mnie to spotkało?
Dlaczego to...?
Dlaczego tamto...?
Dlaczego...?

Pytanie o przyczynę czy biadolenie. Próba zrozumienia czy pogrążenia się? W jakim celu zadajemy to pytanie? Dlaczego je zadajemy? Co ma ono wnieść w życie, którego Ty jesteś Twórcą!?

Oczywiście ustalenie przyczyny jest ważne, pomaga przecież zauważyć i zrozumieć mechanizm. Czasem samo dostrzeżenie mechanizmu jest już zwycięstwem. Czasem zmusza do konfrontacji z własnym JA, pobudza do przemyśleń, zatrzymania się, wydobycia z biegu. Czy jednak zawsze to pytanie prowadzi do twórczego stanięcia w prawdzie? Wobec siebie, innych, życia, własnych wyborów i decyzji? Czy to pytanie prowadzi do zmiany na lepsze? Zmiany siebie, własnego myślenia, stosunku do rzeczywistości? Czy staje się jedynie kluczem-wytrychem, którym zawsze się można posłużyć, gdy temat pogody jest już wyczerpany? Co daje pytanie "DLACZEGO?"!?

Moim wyborem jest kroczenie do przodu, czerpanie dobra i piękna z tego co właśnie się zdarza. Okazuje się bowiem, że to czyni mnie coraz bardziej samodzielną, a działania są coraz bardziej adekwatne do mojego sposobu myślenia. Z moich obserwacji wynika także, że pytanie "dlaczego" właściwie traci na sile, zanika. Jakby go nie było.

Kiedy Ty pytasz "dlaczego"? W jakich okolicznościach? Jaki jest Twój cel wówczas gdy takie pytanie zadajesz? Ważne jest by zdać sobie sprawę z wartości słowa, jeśli tak często się je słyszy i tak często staje się on głównym moderatorem rozmów. Bo czasem to jedno słowo zmienia tok myślenia, przebieg rozmowy, celowość spotkania. Tylko czy taka rozmowa wnosi coś twórczego? Daje nowe spojrzenie, inny punkt widzenia? Czy taki nurt dodaje Ci poczucia bezsilności czy też siły? Bo przecież zawsze masz wybór, jaką chcesz kroczyć drogą.

Na rozładowanie

Polot
Chwila
Bach

Jestem
Nie ma
Trach

Po co
Na co
Ciach

Ele mele
Dudki

11 listopada 2009

Tak

Na TAK tekstów napisałam już kilka.
Na TAK postawiłam swoje życie.
Na TAK filozofię się zgodziłam.
Na TAK żyć dalej będę.
Na TAK żyć tylko pragnę.
Na TAK!

Dziś już nie opowiem Ci kim byłam lat temu wiele. Nie opowiem Ci kogo spotkałam, kochałam, czasem może nienawidziłam. Nie opowiem Ci kim byłam mając lat 5, 10 i więcej. Dziś jestem tu. I dziś jestem tym kimś kogo czytasz. Dziś jestem.

Każdy z nas ma swoją historię. Każdy ma swój czas. Każdy staje twarzą w twarz ze sobą by poznać kim jest. Kim jesteś?

Każdy ma prawo do istnienia. Każdy kto istnieje jest tu niezbędny. Każdy może być sobą. Każdy jest. Czy Ty jesteś?

Każdy potrzebuje wybaczenia. Każdy potrzebuje wybaczać. Każdy ma potrzebę serca. Każdy szuka i pragnie. Każdy jest miłowany. Każdy jest wolny. Każdy jest miłością. Czy Ty wybaczasz?




............


.......


...



Słyszysz?
Słyszysz ten dźwięk serca? Własnego serca bicie słyszysz?
Kocham Cię.

Olśniewaj

Śnij ciepło marzenia. Bez lęku tańcz sobą ot tak jak rosa poranka opada z liścia na soczystą ziemię. Jak zapach świeżości, który dotyka nozdrzy, jak czułość promieni słonecznych, jak cisza co opada i przenika Ciebie i wszechświat.
Nie lękaj się bo i czego tu się lękać.
Nie zaprzeczaj bo czemu tu przeczyć.
Lśnij sobą i swoim istnieniem.
Szumu słuchaj wiatru i tańca deszczu.
Czyń to czego Twoje zmysły pragną.
Czyń miłość, nie stań się jednak niewolnikiem potrzeby.
Zanuć dźwięk który z Ciebie właśnie wypływa i zatańcz palcami po klawiaturze dni swoich.
Nie lękaj się.
Jesteś SILNY!

Tobie :-)

10 listopada 2009

(bez tytułu)

Ciepło...
Spokój...
Jesteś?
Co czujesz?
O czym myślisz?

Ciepło...
Spokój...
Cisza...
Łagodność owija
mnie dotyka
jest dobrze

Ciepło...
Spokój...
Cisza...
Dobro...
Płynie od wewnątrz
Płynie na zewnątrz
Jest
Jestem

9 listopada 2009

Zaufanie

Zaufanie zakłada ludzką niedoskonałość.





Nie chodzi przecież o to by poddawać zaufanie oróbie uczciwości, chodzi jednak o to by dać zaufaniu lekko odpocząć, przestać traktować go jak starowitego bufona z siwą brodą, od którego można już jedynie wymagać, bo przecież wie wszystko i ma doświadczenie z radzeniem sobie w trudnych warunkach.
Zaufanie właściwie to nic wielkiego, to taki mały bobas, który istnieje, wymaga ciągłego nadzoru, pielęgnacji ale i radości. Ten malec bowiem wyczuwa wszystko, wszelkie niepokoje i chwile, gdy... nie wiadomo jak powiedzieć prawdę. Ale wiesz... Malec ją przyjmuje. Bo kocha. Bobas bierze na siebie czasem więcej niż myślisz. Twoje lęki, strach, Twoje emocje, niepewności, Twoje poszukiwania, gesty, bierze na siebie to wszystko co Ty w sobie masz, a on ma moc wytrzymać. Bo jego - zaufania - bać się nie musisz. W ogóle nie musisz się bać. Jeśli jednak jest jakoś inaczej to może warto spojrzeć do lustra?





Zaufanie to nasza zwyczajność, codzienność. Wtedy gdy jedziemy samochodem i wtedy gdy kupujemy pieczywo. Ufamy wówczas gdy komuś nieznanemu w pociągu opowiadamy swoje życie i wtedy gdy spędzając czas z partnerem oddajemy mu się bez reszty. Zaufanie jednak nie polega na doskonałości, na dotrzymaniu sekretu, zaciśnięciu zębów gdy trzeba. Na czym więc polega zaufanie?

Doświadczanie

W ostatnim czasie spotyka mnie wiele dobroci. Pląsa ona ze mną słowami, myślami, ludzkimi czynami, barwą, dźwiękiem... Tańcem i dotykiem pląsa jakby otulając mnie sobą chciała wprowadzić do spokojnego przeżywania siebie. Spokój jaki niesie ze sobą ów pląs wprawia w zachwyt, ciszę, dobroć, zadumę i szaleństwo. One wszystkie są pięknym wyrazem szczęścia.
Doświadczanie dobra....

Można doświadczać intelektualnie. Tańczyć z komórkami mózgu w partnerstwie jak z najbliższym kochankiem, bo to przecież prawda. To wielkie przenikanie siebie.

Można doświadczać emocjami. Urokliwie zachwycać się delikatnością skóry dziecka, promieniami słońca, podwójną tęczą, spojrzeniem osoby kochanej. Można wówczas tańczyć ze światem, komponować, pracować, z ludźmi bez końca rozmawiać. Można zakochiwać się we świecie i świat w sobie ukochiwać.

Można doświadczać duchem. Mistycznie docierać do stanów, które unoszą człowieka ponad niego samego. Poznawać siebie samego na nowo, bez ograniczeń. Być w sobie głęboko.

Można doświadczać na różne sposoby. Jak wielu jest ludzi, tak wiele jest dróg doświadczenia, metod na poznawanie, zrozumienie, odczuwanie, na wszystko co ludzkie. I jest jedna prawda, która w każdej z tych dróg olśniewa oczywistością - doświadczenie zawsze ubogaca.

Dziś nie rozmawiam z Tobą tak jak czynię to zazwyczaj. Dziś mówię do Ciebie chcąc zadać pytanie - jakie jest Twoje doświadczenie?

Dziś chcę Ci podziękować za doświadczenie jakim mnie obdarowujesz. Niezależnie od tego, czy jesteś świadom swego działania czy też nie. Dziękuję, że dzięki Tobie ja mogę doświadczać.

Dziś chcę Ci opowiedzieć historię...
Wczoraj poznałam piękno w swojej żywej postaci, doświadczalnej, wręcz laboratoryjnej. Dotknęłam owego piękna, dotykałam całą sobą. Dawało mi to doświadczenie tak mistycznie piękne i tak emocjonalnie przejrzyste doświadczenie, że wówczas pojęłam jak ważna jest istota przeżywania. Nie teoretyzowanie. Nie dyskusja, choć i ta pobudza, jednak najważniejsze jest doświadczenie.
Jeśli możesz dotknąć piękna, jeśli dane jest Ci obcowanie z wszechogarniającym dobrem - to pojmujesz o czym teraz mówię. Jeśli serce Twoje otwarte jest na to co dziś się wydarzy, jeśli masz w sobie tyle odwagi by zamilknąć, milczeć i kochać jednocześnie to jesteś bliski memu sercu. Bliższy niż ktokolwiek. Dziękuję, że dane mi jest obcowanie z Tobą.

6 listopada 2009

Dziękuję

Czasem, gdy zaczynam pisać nie potrafię przewidzieć efektu. Nie wiem o czym piszę. Mam emocje i to one pobudzają mnie do sypania słowami. Czasem mam świadomość, że oprócz emocji jest jeszcze jakiś obszar, w głębi mnie samej, który właśnie szuka dla siebie ujścia. Słowa lub taniec mogą stać się drogą dla tej głębszej istoty by mogła się wyrazić przeze mnie. Niejednokrotnie jednak piszę świadomie, mając w głowie przemyślenia jakie pojawiają się we mnie w wyniku obserwacji, analizy, świadomego przeżywania siebie.
W każdym przypadku dzielę się moimi myślami, dzielę się sobą w postaci świadomej lub uświadamianej. W każdym przypadku daję z siebie to co sama uznaję za wartościowe. Idąc tym torem myślenia docieram do pewnej prawdy - że to ja wybieram swoich Czytelników.
To Ciebie chcę tutaj ugościć, oddając Ci wszelkie honory. To z Tobą dzielę się swoim wnętrzem, dając to co mam najlepszego. Z Tobą rozmawiam o słowach tu zapisanych, bo nam obydwojgu sprawia to radość - móc dzielić się sobą. Tu parzę herbatę, włączam szeptaną muzykę i zapalam świeczki po to by było nam dobrze w naszym pokoju nieograniczonym murami. Na stole pojawiają się filiżanki, dzbanki, owoce, słodkości, wino, wszystko to co pojawia się na nim zawsze gdy ma miejsce ważne spotkanie.
Dziś piszę specjalnie dla Ciebie. Piszę z tej właśnie okazji, że jesteś tutaj bo i Ty i ja tego właśnie chcemy. Chcemy spotkania. Piszę by Tobie podziękować za to, że przyjmujesz moje zaproszenie, zawsze gdy je wysyłam. Dziękuję, że Twoja obecność daje mi pewność, że warto wspominać o naszym wspólnym przebywaniu. Dziękuję także za nasze rozmowy, doświadczenia, to czym mnie obdarowujesz, bo to właśnie staje się dla mnie źródłem twórczego wyrażenia mojego odbioru tychże zdarzeń. Bez wspólnego przeżywania i odczuwania wiele mogłoby nam umknąć. A teraz, czerpiąc z Ciebie i siebie, mając pewność, że dla nas to wszystko jest ważne - mam absolutną jasność, że idę w dobrą stronę.
Dziękuję za każdy, najdrobniejszy ślad Twojego istnienia w moim życiu:)

4 listopada 2009

Otwarte dłonie

Właśnie usłyszałam kolejne myśli i kolejne słowa.
Staję się niewidzialną istotą.
Staję się bytem istniejącym, istotnym, istotą.
Intuicja przeplata się z wiedzą, miłość z pożądaniem. Ludzie z ludźmi przekraczają granice. Idzie fala miłości i szczęścia.
Przebaczenie lustrzane. Przebaczanie sobie.
Kochanie trwałe. Kochanie siebie.
Są nowe drogi.
Kim jesteś? Co widzisz? Jaki jest Twój świat?
Czy Twoje dłonie są otwarte na Ciebie?

3 listopada 2009

Namiętności życia

To właśnie dziś otwieram skrzynkę zasad i oddaję się perwersjom istnienia. Namiętności życia śmigają w krwi mojej prędko. Oddech pobudzony ruchem powiek wzmaga się dźwięcznie. Kolejne kroki stawiam nieśpiesznie, by delektować się dotykiem czułego naskórka. Nazywam każde spojrzenie konkretnym imieniem. Oblewam każdą pokusę mocą. Otulam brak wiary i wiedzy pewnością. Warto!

Warto dziś spotkać mnie na swojej drodze. I warto mnie usłyszeć. Warto mnie dotknąć i warto zostawić. Warto mnie mieć i nie mieć jednocześnie. Warto mną być. I warto być ze mną.

Spolegliwość zabija namiętność. Wiedza ogłusza życie. Wiara otępia jeśli głupia. Byt zanika gdy zapomniany.

A ja jestem!

Jestem i będę bo jestem tu dziś w Tobie. I ta właśnie chwila na zawsze pozostanie Twoją namiętnością upragnioną. To mnie właśnie pragnąć będziesz w swojej szarej codzienności, poukładanej regularnym gestem, odmierzonej przy linijce. To we mnie odnajdywać będziesz swoją tęsknotę, perwersję, braki i potrzeby, to ze mną kojarzyć będziesz to co tracisz i czego pragniesz jednocześnie. Pragnienie poprowadzi Twoje myśli do mnie, bo na zawsze pozostanę Twoją namiętnością, marzeniem, Twoim Titaniciem, który zatonął... w Tobie....

To jednak nie ja zatonęłam lecz namiętność Twoja. To jej pozwoliłeś zamilknąć, zatrzasnąłeś ją i zamknąłeś na kłódkę, by nie mieszała Ci w głowie, nie ocierała się o Ciebie myślą jak kot o swojego właściciela, przychodząc i odchodząc kiedy zechce. To Ty umarłeś, zatonąłeś sam w sobie w imię Twojej własnej bezradności.

A ja jestem.

Nie uciekłam przed Tobą ani od Ciebie, nie schowałam się za stosem niebytów. Pozostałam uśmiechając się do Ciebie oczami pełnymi .... no cóż...... litości i pogardy. Bo kimże jesteś, jeśli ukrywać się musisz sam przed sobą???

2 listopada 2009

Żywioł

Taka jest chwila prawdy. Trudna.
Taka jest decyzja. Bezkompromisowa.
Takie jest życie. Zaskakujące.

Żyjąc bez namysłu, nie zdajemy sobie nawet sprawy jak bardzo jesteśmy pochłonięci obroną przed nurtem olbrzymiej rzeki, która z chwilą poczęcia nas zaczęła chłonąć. Szukamy głazów, na których moglibyśmy się zatrzymać, kawałków drewna, które mogłyby nas uchronić przed permanentnym zmęczeniem. Walka staje się treścią życia, a ubezwłasnowolnienie jego formą.
Tak można przeżyć cale życie.
Najbardziej jednak niesamowite jest to, że wszyscy waleczni rycerze twierdzą, iż nie ma innej metody na życie poza walką. A i wszelkie damy dworu, które nie potrafiły przekroczyć siebie samych - tak właśnie twierdzą. A na końcu tych mądrych maksym zawsze jest kropka, która musi być absolutnym potwierdzeniem słuszności owych słów.

Jakże nieszczęśliwi są ludzie, którzy tak właśnie myślą.
Jak nieszczęśliwy jesteś Ty, który sądzisz, że wiezienie Twoich myśli, przekonań, zasad pozbawionych logicznego wyjaśnienia musi być zachowane, bo... Bo tak trzeba. Jak nieszczęśliwa i zgorzkniała jest Twoja twarz, na której malowane są zmarszczki rozpaczy i absolutnego przekonania, że tylko ta walka ma sens. Jak bardzo żal mi tych, którzy bezwiednie poddają się nurtowi życia bez chwili zadumy nad sensem swojego istnienia w tym świecie.

Żywioł życia, potrzeby, konwenanse, nasza fizjologia, psychika - wszystko to jest po coś nam dane. Każda cząstka myśli, każde doświadczenie, opinia jaką wyrazimy - wszystkie one są nam dane. To od nas zależy czy bezwiednie poddamy się potrzebom czy zrobimy z nich użytek. To od nas zależy czy zaczniemy walczyć z naszym życiem czy też zaczniemy z nim współżyć. Naszym jest wyborem przegrana i wygrana. Naszym wyborem jest droga jaką obieramy idąc przed siebie. Żywioł życia to nasza siła, pasja, to miłość, która nas tu chce i każdego dnia powołuje do życia. Naszym wyborem jest uśmiercanie tego żywiołu lub podsycanie go coraz mocniej każdego dnia.

A Ty?
CO robisz z własnym żywiołem?