17 maja 2009

Prawda

Obudziłam się i zasnęłam snem nowym. Dotknęłam znowu radości. Zawsze jesteśmy zachłanni. To piękne. Kiedy spoglądam na Ciebie zachłanność rośnie, kiedy czuję pragnienie zachłannie poszukuję wody, kiedy pragnę ciszy zachłannie gonię za samotnością bezsłowną. Zachłannie pragniemy, poszukujemy, dążymy...

A czasem upadamy. Upadamy wówczas gdy blokujemy swój świat na to co nowe i jeszcze nie poznane. Upadamy odbierając sobie szansę poznania. Upadam. Ja upadam zawsze gdy stawiam kropkę na końcu zdania. Upadam gdy zamykam świat w mojej interpretacji. Upadam gdy słuchając Ciebie nie wsłuchuję się, nie słucham tylko konfrontuję.

Zachłannie poszukujemy szczęścia tajemnicy, piękna i miłości, pragniemy poznać smak prawdy i bezpieczeństwa. Wciąż żyjemy tak by było nam lepiej. Różne w tym celu obieramy drogi. I nie wiemy, nigdy nie wiemy, która z tych dróg jest słuszna. Każda diagnoza, interpretacja, decyzja są debiutanckim występem na ogromnej scenie życia. Każdy z nas ma swoją scenę. Każdy ma swoją publiczność. Ale wciąż, wiedząc z dnia na dzień więcej i więcej nie wiemy jak żyć. Wciąż drogi naszych bliskich, nie są naszymi drogami. Wciąż poszukujemy prawdziwego miejsca dla samych siebie. Wciąż szukamy. Choć często negujemy to i tak szukamy, tęsknimy.

Nie wiem jaka jest moja prawda. Ona się rodzi. Z każdym doświadczeniem, spotkaniem człowieka moja prawda się rodzi. Sama siebie weryfikuje, sama siebie koryguje. Obserwuję swoją prawdę i wciąż z nią współpracuję. Wciąż podejmuję jakieś decyzje, które bardziej lub mniej mają uczynić mnie i moje życie lepszymi. Efekt poznam zapewne dopiero po drugiej stronie.

Prawda jest jak wielka przestrzeń, której nikt nigdy nie odgadnie. A my wciąż siedząc w jaskini Platona sądzimy, że to co widzimy jest ową prawdą. I choć każdy z nas widzi z innej perspektywy, delikatnie odmiennej - każdy jednocześnie sądzi, że widzi to co widzą inni i że każdy z nas widzi to samo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz