6 lipca 2009

róża istnień

Siedzi na parapecie i wpatruje się w życie. Ciepłe dotyki słów anioła okalają ją z każdej miary. W oddali księżyc. Błogozaspany pan w szarogranatowej poświacie. Właściwie pewnie nie wie nawet, że mu się przygląda ona. A ona wypatruje zaspanych oczu, grymasu przebudzenia, świeżości nocy. Z daleka lub bliska, kto raczy to wiedzieć dobiegają jakieś dźwięki. Ktoś roztacza nocny taniec godowy, ktoś wpatrując się z lekka w partnerkę popija wino w towarzystwie rozbierając ją do naga. Ze wzajemnością dzieją się te gesty, nawet gdy przyzwoitość pomyka gdzieś w umysłach. Kto wie z resztą kim są te niepołączone jeszcze anioły?
Nuty zakochanych zapachów roztaczają się w blasku tańca. Ona tańczy. Nago tańczy. Tańczy jak zawsze. Nikt nie widzi. Ktoś zagląda. Nie może, za wysoko, nie widać nic.

Talent. Artyzm. Inteligencja. Cholera jasna, męczarnia!

On świeci. Oni się zadręczają. Ona gdzieś na parapecie. Oni knują. Oni pożądają. Ona pisze. Ona słucha. Oni mówią. Oni się cieszą. Czy się radują? Ona nie widzi. Oni sprzątają. Żyją.

Szczek, pęd, brzęk. Samochody, czyjeś głosy, płacz, śmiech, muzyka. Dźwięki. Dźwięki. Pełnia dźwięków. Życie. Życie utkane łzami i tęczami, dźwiękami i słowami, ustami i wargami, miłością i pragnieniami. Życie urokliwe. Życie nieetyczne. Życie czarujące.

Szukania trzeba, żeby cokolwiek powiedzieć, bo jak tu inaczej istnieć? Zasady... Wciąż pojawiają się zasady jak zamiatane śmieci. Pojawiają się i wciąż je trzeba weryfikować. Nie można zasnąć bez szukania kolejnego dnia, choć dziś wciąż istnieje. Jeśli smutek i przerażenie dotyka - zapytaj dlaczego? Dlaczego nie umiesz ich, nie chcesz przyjąć, dlaczego traktujesz jak coś złego. Ta chwila kres swój mieć będzie. A kiedy się zakońćzy - znowu będziesz musiał postawić krok. Kolejny krok. Bo ziemia się toczy, Ty więc po niej kroczysz.

Życie. Barwny świat Aniołów, które szepczą nam do serc. Cicho tak niesłychanie, że ledwie słychać. Serca oszukiwane rozumem nie doceniają wartości anioła. Serce przestało istnieć. Serce. Jego nam jedynie trzeba. Ono na wygnaniu.

Pragniesz miłości. Pragniesz wtulić się w bezpieczne ramiona i kochać i wiedzieć, że jesteś. Pragniesz widzieć uśmiech na twarzy przechodnia, na twarzy tego kto dzwoni do Ciebie tylko po to, żeby powiedzieć "Siemasz". Pragniesz wierzyć, że miłość jest i nic jej nie pokona. Tak bardzo pragniesz, że gdy serce utkane z róż ranę otrzyma - Ty już żyć nie potrafisz. Twoje życie pragnie się toczyć lecz Ty siły mu odbierasz. Nie zabijaj swego serca! Daj mu czego pragnie!. Daj mu siłę i niemoc, daj paranoję i błogość, daj tę miłość, którą tylko w sobie znajdziesz, bo tam właśnie - w sobie - znajdziesz najpiękniejsze skarby swojego istnienia!. Daj szansę sercu byś i Ty zapragnął miłować. TY WIESZ, ŻE MIŁOŚĆ ISTNIEJE. Ty boisz się być zraniony, odrzucony, zdradzony. Ty stawiasz miłości warunki, a ona jak róża usycha bez słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz