Jest.
Skąd?
Nieważne.
Jest!
Spódnica lekko odchylona odkryła kolano. Motyl. Na kolanie usiadł motyl. Paź Królowej. Czy ja jestem Królową?
Siedzi. Czasem muska kolano skrzydełkami. Trzepot skrzydeł wprawia ciało w delikatny zachwyt. Wpatruję się w niego. Jego barwne skrzydła ujmują swym powabem. Smukłe. Delikatne. Byle wiatr, silny dotyk, a motyl zanika.
Muska. Muska swoim pięknem. Muska swoim dotykiem. Trzepotanie jego skrzydełek wprawia całe ciało w odrętwienie.
Oczy. Głęboko zapatrzone oczy dosięgają beztroski i zachwytu.
Twoja dłoń opada spokojnym gestem by zbliżyć się do motyla. Suną palce po spódnicy zbliżając się do nagiego kolana. Oddech jakby intensywniejszy. Rumieniec na twarzy. Chciałoby się go schować, ukryć, odciąć pragnienie od dłoni, która pragnie. Pragnie zbliżyć się do motyla. Ująć go w ciepło dłoni, ogarnąć ciepłem.
Kolano drży.
Motyl zaniepokojony zbliżającym się zagrożeniem coraz częściej trzepoce skrzydłami. Jakby gotował się do lotu. Do ucieczki.
Kolano drży. Sutki twarde, piersi napęczniałe. Wonność wilgotnego powabu roztacza się wokół. Spojrzenia kuszące spotykają się uciekając przed sobą w tej samej chwili.
Motyl odfrunął.
16 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Motylki to mają klawe życie!hehehe...A tak na poważnie...znowu działa na moją wyobraźnie,szczególnie ostatnie cztery zdania!Czytam to z wielka przyjemnością.Oj masz talent Moniczka!!Chciało by się powiedzieć...ehhhh!!
OdpowiedzUsuńW dniu debiutu literackiego aż się chce czytać takie komentarze.
OdpowiedzUsuńDziękuję i ściskam:)
Pomysł na cykl chyba w takim układzie ma sens, tak???
Jeśli chcesz żebym zwariował?!
OdpowiedzUsuńMam już kolejny pomysł:)
OdpowiedzUsuńZwariujmy razem:)
Zwariujemy?