10 czerwca 2009

Ma religion, c'est l'Amour

Guy Gilbert - kapłan od kloszardów tak tytułuje swoją książkę. Jedną z kilku książek, bo napisał ich więcej. Ten tytuł jest punktem wyjścia: Ma religion, c'est l'Amour. Myślę, że nie ma na świecie chwili, w której nie padłoby stwierdzenie: Kocham Cię. To tak powszechne, popularne i jednocześnie wciąż upragnione słowa. Kocham Cię. Każdy chce być kochany. Czy każdy z nas kocha?

Ma religion, c'est l'Amour. Wyznajemy różne religie, filozofie, techniki. Każda ma jakąś specyfikę, coś odmiennego od pozostałych, ale łączy je wszystkie jedno - dobro. Ludzkie dobro. O to chodzi w religiach objawionych. O to chodzi w poszukiwaniu prawdy. O to chodzi w NLP. O to chodzi w religiach i filozofiach wschodu. DOBRO. Dobro ludzkie, dobro własne, dobro wzajemne.

Czy Ty otrzymujesz ode mnie dobro?

Czy Ty dajesz dobro komuś?

Interakcja trwania, empatii, odmienności, to są spotkania, w których może zrodzić się dobro. I nie pytam Ciebie o Twoje wyznanie. Pytam czy czynisz dobro, czy dostrzegasz dobro jakie czynią dla Ciebie inni ludzie? Okazuje się bowiem, że często mamy problem z dostrzeganiem prawdy. Obieramy pesymizm jako realne podejście do życia. A moim zdaniem pesymizm oprócz zdiagnozowanej depresji jest zwykłym lenistwem. Dla kontrargumentu widzę bardzo jasno, że optymizm jest prawdziwie ciężką pracą.

Ma religion, c'est l'Amour. Zdanie, które krąży mi po głowie. Mam swoją religię i w niej odnajduję swoje miejsce w przestrzeni ponadmaterialnej. I ktoś moją religię nazywa Miłością. Czyż to nie banał? Niczym się nie wyróżniam od Ciebie, jego i jej, od nich. Każdy przecież kocha. Każdy?

Dla mnie miłość i dobro są nierozłączne. Bezdyskusyjną ich koncekwencją jest szczęście. Zatem rachunek jasno pokazuje, że to praca. Praca nad sobą. Bo o moją miłość, o moje dobro i o moje szczęście chodzi. Ma religion, c'est l'Amour - bo moją religią jest miłość.

Tak mówi kapłan od kloszardów - Algierczyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz