11 czerwca 2009

Posiedzę

Posiedzę i pomyślę chwilkę. Bo czemu mam nie posiedzieć?
Może zainspiruje mnie kawa, albo lampka wina, a może ludzkie ciało. Może wesprę się na korony drzew wysoko, szukając w ich szumie delikatnego wytchnienia.
Masaż stóp z szeptem jazzu w tle oddali moje istnienie od istnień obecnych i ukryje w świecie nieznanym dla Ciebie. Baa! Dla mnie nawet nieznanym.

Miała lat naście. Samotna, lekko odrzucona. Wokół normalność, tendencja, codzienny bieg szczurów. (Biedne zwierzęta tak się nam źle kojarzą. Marny los ich jest.) Dobre oceny, uroda nietuzinkowa, wokół wielbicieli wielu, a ona wciąż na uboczu. Samobójstwo. List. Zabrakło mi w życiu miłości.

Czuły dotyk stóp zniewala wręcz w swej prostocie. Naskórek dotyka błękitu wrażeń pachnącej pościeli. Błogi stan uruchami przestrzenie podniebne, różowe, pastelowe, zupełnie jak na plaży w odległej zapomnianej krainie, gdzie wciąż króluje słońce, radość i spokój. Zapach wspomnień otula wciąż. Jest stan ukochany, umiłowany w swej zwyczajności. Myśli napływają niczym podróże bezkresne do umysłu. Serce wita solą i chlebem każdą z nich.

Na łące daleko kochankowie otulali sobą wspomnienie chwili, która właśnie uniosła ich w zaświaty. Błodzy, nadzy, piękni w swojej radości. Kwiaty wokół, czerwono, żółto, złociście wręcz, słońce oświetla ich piękne ciała i natchnione twarze. Unoszę spojrzenie gdzieś za ptakiem, co leci i śpiewem zaskakuje. Oczy zamykam. Czuję wiatr, delikatny, ciepły. Lekko wysusza mą skórę. Dotyka włosów, gładzi je, niczym dłoń kochanka. I jestem tam.... Tam gdzie jest tylko piękno.

Radio wciąż upaja swoimi dźwiękami. Radio w takich stanach jak zawsze nieprzypadkowym jest wyborem. Głos prowadzącego ujmuje wręcz zręcznością doboru słów, tonem i tembrem głosu. Całe ciało drży pod osłoną dźwięków proponowanych w tej małej dźwiękoprzestrzeni. Ujmujące.

Brzuszek wystający. Wielkie oczka. Palec w ustach. Zaskoczenie. Zapytanie. Niepewność. Oczekiwanie. Może mój los się odmieni? Kim oni są? Czego tu chcą? Po co przyjechali? Bać się? Uciekać? Ciekawość zasklepiła stopy w stabilnym oczekiwaniu, ani ręką, ani nogą nie ma możliwości się poruszyć. Stoi. Brzuszek. Oczka. Palec w buzi. Stoi. Patrzy. Kim jesteś?

Prowokujące dźwięki i słońce za oknem nie pozwalają być dłużej w łóżku. Natychmiast podrywają bity tak aby nie utracić ani jednego. Wstań! Idź! Wstań! Działaj! Wstań! Krocz! Wstań! Tańcz! Wstań! Raduj się! Wstań!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz