15 września 2009

Fala

Fala słów wypowiedzianych nocą oplata me ciało. Skąd. Dokąd. Muśnięcia obiegły naskórek. Poezja miłości żar wznieciła ogromny. Tak cicho było. Tak spokojnie. Tak zupełnie naturalnie.
Dane nam było kilka fraz z życia namalować kształtem ust. Dotknąć piersi... dłoni... Poczuć ciepło i czułość. Szał.
Po wielu zatroskanych chwilach istnienia pojawia się świt. Oplata zmysły, prowokuje kolejne bicia serca. Dotyk. Tęsknota. Słowo. Muśnięcie. Ileż! Ileż jeszcze! Całuj bez końca! Dotykaj sobą i pragnij! Jeszcze! Jeszcze pragną drżenia strumienie. Skowyt wydobywa się z ust. Nikczemne, bezwstydne spojrzenie wciąż lgnie do dotyku, do tańca splotu. Niech nie kończy się chwila ta. W niej umrzeć można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz